Kino

Sorcerer

Nie. Zupełnie na opak mię zrozumiałaś. Nie pisałem tego w odniesieniu do Ciebie żeby tu cokolwiek oceniać czy udowadniać. Po prostu podzieliłem się światopoglądem. Smile

Ponieważ wiele rzeczy, które są no hmmm... powiedzmy "kontrowersyjnie atrakcyjne" Wink

u mnie mieści się na odcinku skali pod tytułem "nadal jeszcze trochę fajne", więc automatycznie większą cześć świata postrzegam na plus co poprawia mi nastrój.
Mógłbym oczywiście surowo i konkretnie oceniać filmy na "be" i "cacy", ale zdecydowanie bardziej wolę znajdować we wszystkim podobające mi się elementy i w ten sposób być otoczonym przez miłe, przyjazne "zjawiska". Smile

Zresztą to samo mam z ludźmi - zawsze szukam u nich tych lepszych stron i staram się nie oceniać ich jednoznacznie negatywnie. Każdy ma jakieś pozytywne strony. Smile

Z filmami gorzej - niektóre nie mają dobrych stron.

A co do filmu, to zapomniałem napisać że ma świetną muzykę. Nieco przypomina mi tę z Terminatora 2. Zresztą tamtą też lubię. A i jeszcze jest w tym filmie mój ulubiony Hugo Weaving. Smile

Natomiast staram się nie zwracać uwagi na amerykańską propagandę jacy to oni są mocni i w ogóle... Very Happy

Niestety współczesna kinematografia strasznie podupadła i nawet przy mojej wyjątkowo przyjaznej skali większość nowych produkcji jest dla mnie koszmarnych...

Wszystko co wyżej dotyczyło oczywiście Trans 1. Druga część (właśnie obejrzałem) już mi się średnio podoba delikatnie mówiąc.

Agrafka

Się wtręcę. Pomijając, że każdy ma prawo do własnego zdania i własnych gustów napomknę że moim skromnym zdaniem należy RAZ NA JUTRO przestać wrzucać do jednego wora całą produkcję kinową i zacząć ją oceniać wedle kategorii i przeznaczenia. No bo jak film jest nastawiony na przyciągnięcie do kin rzesz ludzi efektami i rozmachem destrukcji to nie spodziewam się inteligentnie poprowadzonej fabuły i błyskotliwych dialogów, suspensu czy zaskakującej puenty.
A chodzę na te masowe produkty po to aby a) przestać myśleć o pracy b) odmóżdżyć się na jakieś 2 godziny. Kino to ENTERTAINMENT. I tej teori się trzymam.

Eriu

Nigdy nie wrzucam filmów do jednego wora i zawsze oceniam filmy według kategorii. Od megahitu wymagam, żeby mnie bawił, a nie nudził czy irytował. Lubię X-Meny, Spidermeny, Batmany, ale już Trasformersy czy Ghost Ridera już nie. Mam wrażenie, że na tym forum nie lubienie pewnego filmu to jakaś zbrodnia. Chyba powinnam przestać pisać

monilip

Eriu, jak to mówi dziewiąty singiel mojego ukochanego zespołu: Take it easy! Tranformersy jeszcze nie są w regulaminie więc można i nie lubić, i lubić

Eriu

Tu nawet nie chodzi o ten film, ale o wszystko czego nie znoszę

czyli jakieś 99% tego co lubię whomaniści

Źle ze mną i nie pasuję tutaj

monilip

gdyby wszyscy lubili to samo to by nudno było

Eriu

Ale gdyby każdy lubił co innego to nie byłoby o czym pisać na forum

Ja za bardzo nie mam o czym pisać

monilip

lubisz Titanica?

Eriu

"Titanica" ? To film z którego chciałam uciec z kina.

I przez ten film na lata znielubiłam DiCaprio.

monilip

No widzisz, ja też nie lubię. Mamy o czym gadać

Eriu

Rozważałam założyć temat: "filmy, których nie lubię", ale doszłam do wniosku, że pewnie z kimś bym się pokłóciła i dlatego go nie założyłam

monilip

iii tam...

Agrafka

Ale to dobry temat. Każdy nieznosi jakichś filmów....

Gacie Mishy

Ja też nie lubię Titanica

Z ocenianych w podobny sposób filmów nie znoszę jeszcze Braveheart. Jest straszny

Sorcerer

Ja np nie znoszę Almondowara, którego moim zdaniem powinni najpierw przeleczyć, a potem wpuszczać do pracy.

A filmy oceniam pod kątem czy przemawiają do mojego emocjonalnego kawałka czy nie. Jeśli przemawiają, to nie muszą być idealnie wykonane - z drugiej strony nawet idealnie wykonane filmy "bez duszy" są dla mnie nie do oglądania. Np większość nowych Bondów nudzi mnie po 10 minutach. (Albo szybciej)

Agrafka

Bo nowe Bondy cienkie som (może za wyjątkiem Casino Royale, które bardzo mi do gustu przypadło).

Eriu

Mnie się podobało "Casino Royale". Nawet je sobie kupiłam na DVD by móc podziwiać jednego z moich ulubionych aktorów

Gacie Mishy

Mi też się podobało Casino Royale. Między innymi dlatego, że nie było żadnego świra, który próbowałby zawładnąć światem za pomocą jakiejś supertechnologii sf.

Sorcerer

A ja wymiękłem jak gościu spadł z pierwszego piętra na tyłek, po czym poderwał się i pobiegł dalej, a chwilę potem zleciał razem z windą z trzeciego i nie połamał sobie nóg w kolanach tylko normalnie wyskoczył i pobiegł... Jakby to był robot z SF to rozumiem, ale tak to jest zbyt naciągane.
Jednak w starszych Bondach niemal wszystko było naprawdę odegrane przez kaskaderów łącznie ze słynnym biegiem po autentycznych Exclamation

krokodylach.

Agrafka

I to był czad!