Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wyznania aŁtoreczki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 18:56, 23 Sie 2010    Temat postu:

Hogwardzka maskara szczoteczką do zębów to jest po prostu coś pięknego Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DorkaEm
Tańcząca z Doctorami



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 2341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: Jaworzno/Kraków
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 19:00, 23 Sie 2010    Temat postu:

Tak tak Potterowe Muminki....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag
Blue Stick of Destiny



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 6559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 11/100
Skąd: Winterfell
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 19:09, 23 Sie 2010    Temat postu:

Reiha
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wszechmocna
Where's me jumper?



Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 8212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/100
Skąd: Downton Abbey
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 19:11, 23 Sie 2010    Temat postu:

Reiha, czy czujesz się perfidnie wrobiona przez Doctorantkę? ;D

Bardzo, bardzo, bardzo prosimy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Allons-y
Siostra Dziesiątego



Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: Podkarpacie
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 19:32, 23 Sie 2010    Temat postu:

Właśnie bardzo prosimy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Czw 19:07, 09 Wrz 2010    Temat postu:

To może ja też wstawię jakąś Głupotkę? A raczej fragmenty, bo całość jest zbyt hermetyczna. Napisane dawno temu z koleżanką Smile I od razu zaznaczam, że nie jest to nawet w połowie tak fajne, jak to, co napisała 13. Jest po prostu głupie.

Kaszmirowy królik i inne przypadki
Pewnego bardzo słonecznego dnia padał straszliwy deszcz i waliły pioruny. Pomiędzy krzewami dzikich róż przeciskał się mały, spłoszony króliczek. Gdy mnie zobaczył zaczął dłubać swoim długim, kaszmirowym uchem w nosie. Nie był to miły widok wiec zasłoniłam oczy. Po godzinie byłam już tak zmoknięta, że postanowiłam je odsłonić i poszukać schronienia. Zaskoczona spostrzegłam, że na miejscu króliczka stoi P* i dłubie sobie w swoim długim, kaszmirowym uchu. Zapytałam:
- Skąd pani wytrzasnęła takie długie kaszmirowe ucho??
Ona jednak nie usłyszała, bo mruczała pod nosem swój ulubiony fragment Potopu. Nadal bardzo chciałam się dowiedzieć skąd ma to ucho i zaczęłam krążyć wokół niej. Okazało się ze pod P nadal siedzi królik i to w jego uchu P dłubie.
[Tutaj następuje fragment, w którym występują głównie nasi nauczyciele. Istotne jest tylko to, że "ja" próbuję pomóc króliczkowi, co skutkuje jego śmiercią, jak również śmiercią P oraz pośrednio uszkodzeniami ciała "ja". Na koniec pojawia się brat króliczka.] Ocknęłam się i zobaczyłam, że bratem króliczka jest ktoś bardzo dobrze mi znany. A był to Daniel Craig**. Siedział nade mną i patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami. A ja zaczęłam głaskać z miłością jego kaszmirowe długie uszy. (...)
Daniel pokiwał twierdząco głową i dalej się we mnie wpatrywał. Nie mogłam już znieść tego spojrzenia, więc zamknęłam oczy i odwróciłam się twarzą do ziemi. Daniel chyba pomyślał, że nie żyję, bo zaczął mnie reanimować. Zgniótł mi przy tym kilka żeber oraz obojczyk. Krzyczałam z bólu. Daniel orientując się, co zrobił zadzwonił do szpitala. Karetka przyjechała bardzo szybko. Pomyśleli jednak, ze to on potrzebuje pomocy i go zabrali, a mnie pozostawili na ziemi. Zrozpaczona przyczołgałam się pod drzwi i zaczęłam w nie walić z całej siły, krzycząc POMOCY! Złamałam przy tym dwa palce, wiec przestałam.
[Po chwili "ja" zostaje uratowana przez Wielkiego Keanu z Suchowoli*** i żyje długo i szczęśliwie]

*Nasza nauczycielka j. polskiego z gimnazjum.
**Bo moja koleżanka miała na niego fazę.
***Po pierwsze chodzi oczywiście o Keanu Reevesa na którego ja miałam fazę. Po drugie w miejscowości Suchowola, niedaleko miasta, w którym mieszkam jest szpital psychiatryczny. Po trzecie we wcześniejszych historiach powstał pomysł, że to wszystko, co piszemy dzieje się w głowie Wielkiego Keanu z Suchowoli, a on ma w tym świecie nieograniczoną władzę. A w szpitalu psychiatrycznym znajduje się dla tego, że wydaje mu się, że jest Neo i próbuje chodzić po ścianach. (Nie jest zresztą jedynym znanym pacjentem tego szpitala. Obok niego siedzi Orlando Bloom, który cały czas ślini klocki Lego. Przewinęła się też tam Vanessa Paradis, nie pamiętam dokładnie dlaczego. Było coś o staniu w balii pełnej wody z reklamówką na głowie i śpiewaniu francuskiego hymnu...)

I jeszcze jedna

Dziwne losy Hermenegildy z Doctorem w tle
Nie tak dawno temu, w naszej galaktyce (a dokładniej na Ziemi) była sobie pewna dziewczynka o imieniu Hermenegilda. Jej największym zmartwieniem było to, że nie nie miała innych zmartwień poza głupim imieniem. Aby je zmienić udała się do Urzędu Stanu Cywilnego gdzie bardzo niemiła pani w okienku powiedziała jej że musi mieć jakiś istotny powód żeby zmienić swoje imię. Hermenegilda myślała i myślała... i wymyślić nie mogła. Dlatego pobiegła do swojego dziadka po pomoc. Dziadek podrapał swoją długą siwą brodę i wyjął z niej pchłę. - Co za czasy! Jedzenie samo do ciebie przychodzi! - mruknął pod nosem po czym schrupał ją ze smakiem. Zapadła chwila ciszy.
- Ale dziadku! - odezwała się w końcu lekko oburzona Hermenegilda- Jeszcze nic nie powiedziałeś odnośnie mojego problemu!
Dziadek spojrzał na nią jak spod miski i zadumał się głęboko.
-A to ty masz jakiś problem? Czemu nic nie mówiłaś? No dobrze, dam ci Wielką Radę Dziadka. W każdym szanującym się zespole pop-rockowym jest jakiś gej, dlatego zakładając zespół pop-rockowy wyposaż się w geja.* - Dziadek zadowolony ze swojej rady zapadł w drzemkę. Hermenegilda mimo, że jej to nie pomogło, stwierdziła, że dziadek Lucjan mądrze prawi i że jak będzie zakładać zespół pop-rockowy wyposaży się w geja. Odrywając się od rozmyślań Hermenegilda zostawiła drzemiącego dziadka i poszła do babci.
Babcia właśnie zajmowała się klejeniem** i nie mogła mówić. Hermenegilda postanowiła poczekać, aż babcia w końcu będzie mogła się odezwać. Kiedy babcia już skończyła zajęła się robótką na drutach. Hermenegilda widząc swoją szansę chciała wyrwać babci druty i przedstawić swój problem, jednak jak się okazało babcia miała na dłoniach jeszcze trochę Coregi i przykleiła się do drutów. Gdy udało się w końcu oswobodzić babcię Hermenegilda usiadła koło niej i zdradziła swoje zmartwienie. Babcia pokiwała głową i uroniła nawet łzę, chociaż nie było pewne czy z powodu problemu Hermenegildy, czy z powodu łupania w krzyżu. Następnie zamyśliła się, aż w końcu nad jej głową zapaliła się żarówka.
-Wiem! - krzyknęła podekscytowana, jednak po chwili znowu się zamyśliła - Zaraz, o czym to ja mówiłam? - babcia zapadłą w lekki letarg, nie wyglądało na to, że zamierza jeszcze coś powiedzieć.
Hermenegilda lekko się podłamała i postanowiła szukać pomocy u kogoś innego. Zaczęła zastanawiać się kto jest największym myślicielem jakiego znała i w końcu do głowy przyszedł jej Mistrz Yoda. Postanowiła natychmiast się do niego wybrać. Nie wiedziała jednak ile musi zabrać jedzenia na statek kosmiczny więc zaczęła szukać kogoś, kto wytłumaczy jej podstawy fizyki relatywistycznej, której nigdy nie potrafiła pojąć. Nie znała jednak nikogo takiego więc dała ogłoszenie do prasy. Odpowiedział jej profesor T "Kat" P***, który szukał kolejnej ofiary do poznęcania się. Oraz J "Ciapek" T****, który akurat nie miał nic lepszego do roboty. Hermenegilda postanowiła wypróbować lekcje u obu panów. Pierwszy miał być P. Trochę dziwnym miejscem na lekcję wydał jej się cmentarz, ale nie protestowała. Zaczęli od wyciągania pierwiastka z grobu. Po godzinie Hermenegilda była cała spocona a pierwiastek i tak nie chciał wyjść. P spojrzał groźnie na Hermenegildę tak, że aż przeszły ją dreszcze. Zaczął na nią wrzeszczeć. Hermenegilda skuliła się i czekała aż mu przejdzie. Kiedy P się uspokoił powróciła do wyciągania pierwiastka. W końcu jej się udało jednak pierwiastek się spotęgował i na cmentarzu rozpętał się prawdziwy kataklizm. Przerażona Hermenegilda weszła do miednicy pełnej wody, założyła reklamówkę na głowę i zaczęła śpiewać hymn Francji*****. Na co na horyzoncie pojawił się Johnny myśląc, że to Vanessa. Na drodze napotkał jednak czerwonego P, który zaczął go przepytywać z obwodów RLC. Johnny nie miał zielonego pojęcia co to jest, wiec uciekł. Hermenegilda po odśpiewaniu całego hymnu zaczęła się dymić. Dla P było to nowe, ciekawe zjawisko fizyczne więc stanął i obserwował jak na fizyka przystało. Dopiero w momencie gdy Hermenegilda zaczęła tykać poczuł, że coś jest nie tak. Postanowił zawołać Johnny'ego, z nadzieją, że może ten wie co się dzieje. Johnny jednak bał się podejść i zaczął rzucać w P orzeszkami ziemnymi. Tymczasem Hermenegilda widząc latające orzeszki ziemne tykała coraz głośniej. P totalnie to zafascynowało, jednak Johnny już wiedział co jest grane. Natychmiast zadzwonił po Jacka Bauera, by rozbroił bombę znajdującą się wewnątrz Hermenegildy. Jack zjawił się po 24h. Okazało się że Hermenegilda z bombą już wybuchła. Jack musiałby cofnąć się w czasie, by uratować P i Johnny'ego i rozbroić bombę. To doprowadziło Jacka do załamania nerwowego. JEMU nie udało się rozbroić bomby? To nie mogła być prawda... Wtedy zjawiła się przed nim niebieska budka telefoniczna. Jack zastanawiał się czy najpierw powinien ją rozbroić czy dowiedzieć się skąd się wzięła i dla kogo pracuje, ale ostatecznie postanowił połączyć obie te możliwości - w końcu trzeba działać kompleksowo! Zakradł się do drzwiczek budki i zaczął krzyczeć "I'm agent Jack Bauer from the CTU! Open it now!" Drzwi otworzył mu jakiś nieprzyjemnie wyglądający szczurowaty typ w garniturze i trampkach mówiąc "Hello! I'm the Doctor!" Jack odpowiedział mu "Shut up! Keep your hands on your head so I can see them!". Doctor wykonał polecenie Jacka, nie wiedząc, co się dzieje. Jack zaczął wrzeszczeć "Where is the bomb?!" a Doctor spojrzał tylko na niego jak na idiotę i powiedział "I have no idea! Tardis is bigger on the inside!" Nie było czasu do stracenia. Jack wbiegł do środka i rzeczywiście - w środku było całkiem przestrzennie i przyjemnie. Na tyle przyjemnie, że Jack rozłożył się na podłodze i zaczął drzemać. A przynajmniej taki miał zamiar, bo Doctor wbiegł za nim i zaczął śpiewać opening ze swojego serialu. Niesamowicie fałszował uniemożliwiając Jackowi spanie. Jack musiał coś z tym zrobić. Wyciągnął swój pistolet i mierząc w Doctora powiedział swoim głębokim głosem "Shut up or i'll kill you!". Doctor zajęty nuceniem nie słyszał co mówił Jack i nucił sobie dalej. Jack mocno się zdenerwował. Jeszcze nikt tak bezczelnie nie zignorował jego polecenia! Nacisnął bez wahania spust jednak ręka mu zadrżała i trafił w ścianę, po drodze lekko trącając włosy Doctora. Ten nie wiedząc co się dzieje położył się na podłodze i zaczął krzyczeć po arabsku. Jack przekonany, że Doctor jest terrorystą brutalnie skoczył na niego założył mu ręce na plecy i przygniótł kolanem do ziemi. Doctor tylko jęknął z bólu i nic nie powiedział. Jack zadowolony wyprowadził go z Tardis i rozporządził przeszukiwanie budki. Doctor przestraszony, że znajdzie w niej damską bieliznę zostawioną przez córkę Jacka, wbiegł tam z powrotem i uruchomił Tardis zamierzając udać się 23h wcześniej. Liczył na zaskoczenie Jacka, jednak ponieważ Jacka nigdy nic nie zaskakiwało nie zaskoczyło go również postępowanie Doctora. I nie zaskoczyło go, że była tam bielizna Kim.******


*Jedna z wielu cennych rad, jakie można przeczytać u dziadka Lucjana Mostowiaka na Facebooku.
** - Jakim klejeniem?! - Protezy. - O jaaaa...
***Nauczyciel fizyki koleżanki.
****Mój nauczyciel fizyki.
*****Jak widać, stało się to popularnym motywem.
******Przerwałam w połowie, bo może to się nie nadaje jednak do czytania? A dalej robi się jeszcze gorzej.


Ostatnio zmieniony przez Gacie Mishy dnia Czw 19:10, 09 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag
Blue Stick of Destiny



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 6559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 11/100
Skąd: Winterfell
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 18:05, 15 Wrz 2010    Temat postu:

To ja wrzucę trochę mojej tfurczości. Sprzed 3 lat więc się nie przestraszcie


Zabawa w siebie.


Dość malutka, naprawdę dość. Nie mogę już dłużej na to patrzeć. Trzeba to skończyć.
Ale co zrobimy?
Znamjedną świetną zabawę. Pobawimy się, że przez jakiś czas będziesz kimś
innym. Bez przerwy na sen, telefon i podwieczorek. Przez cały czas.

Kim będę?
Sobą. Przecież możesz być sobą i tylko sobą. I nikim innym. Ale będziesz
inna. Lepsza. Lepsza... To złe słowo... Po prostu inna. Ale taka jaka
być powinnaś. I zrobisz to co zrobić powinnaś.

Ale...
Ciii.. Teraz ja mówię kruszynko. Będziesz silna moje dziecko. Przede wszystkim
będziesz silna. Ze słabymi nikt się nie cacka. Po prostu giną. Dopiero
potem mówi się o współczuciu, pomocy i miłosierdziu. A więc będziesz
silna. Nie będziesz płakać. W rękaw, w misia, w poduszkę. Wcale. Po
prostu nie będziesz. To należy do zabawy. I nie będziesz się bawić w
Rozpacz. Nawet nie masz przebrania. Pierścionka z hakiem. Tamto się nie
liczy.

Ale to nie ja...
Ciii... Ja wiem. Mnie nie oszukasz. Przecież w końcu tam byłam. Nie będziesz
się również bawić w nadzieję. Jeszcze na to nie zasłużyłaś. Nadzieja
będzie nagrodą, jak zrobisz to co powinnaś.

Ile będzie trwać nasza zabawa?
Nie wiem. Może parę tygodni, może parę miesięcy, może parę lat. Może coś
zniszczy a może coś zbuduje. Nie wiem, to zależy tylko od Ciebie.

Ale ja nie chcę...
Dość. Bez gadania, moja maleńka. Choć raz w życiu mogłabyś być posłuszna. To nie może tak dłużej wyglądać.
Ale...
Dość Chyba nie wyraziłam się jasno. Tym razem musisz być posłuszna.

Przecież chcesz w końcu zacząć Żyć.


2007-05-22


Ostatnio zmieniony przez Ag dnia Śro 18:05, 15 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 18:53, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Ale to nie jest tfurczość tylko twórczość! Żadna aŁtoreczka nie byłaby w stanie napisać nic choćby zbliżonego poziomem na 1000 lat świetlnych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Watson
Córka Asasyna



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 2346
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Jutrzyna/Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 18:57, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Muszę się zgodzić
Może kiepski ze mnie krytyk, ale w mordę jeża - to jest naprawdę niezłe Smile


Ostatnio zmieniony przez Watson dnia Śro 19:18, 15 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DorkaEm
Tańcząca z Doctorami



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 2341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: Jaworzno/Kraków
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 18:59, 15 Wrz 2010    Temat postu:

to jest świetne Ag

Ostatnio zmieniony przez DorkaEm dnia Śro 18:59, 15 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag
Blue Stick of Destiny



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 6559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 11/100
Skąd: Winterfell
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 19:01, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Dziękować
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alria
Top Gear Bitch



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 4250
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 13/100
Skąd: Japanifornia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 19:02, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Zdecydowanie ponad poziom o jakim nawet najwybitniejsza aŁtoreczka mogłaby pomarzyc!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shakespeare
Konstruktor ogródkowych Daleków



Dołączył: 08 Wrz 2010
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 19:26, 15 Wrz 2010    Temat postu:

cóż rzec, przyłączam się do ogólnych wyrazów zachwytu Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag
Blue Stick of Destiny



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 6559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 11/100
Skąd: Winterfell
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 21:37, 15 Wrz 2010    Temat postu:

To skoro się podobało to wrzucę jeszcze bo mam sporo takich miniaturek.

Tak jak poprzednia wynika z przedawkowania Sandmana



Dream


Jestem Opowieścią.
Żyję na granicy światów.
Zawieszona.

Nie jestem ani w rzeczywistości, ani w krainie snów, ani w krainie marzeń, ani w krainie obłędu. Idealnie pośrodku.

Jeśli to kara, to za co? Jeśli nagroda, jak na nią zasłużyłam? Nie wiem.. Może nie pamiętam... Może nie chcę pamiętać.

Idę ulicą i snuję opowieść. Splatam jej kolorowe nitki i tworzę makatkę historii. Jedną z tysięcy które przeszły przez moje palce, jedną z tysięcy leżących na strychu mej pamięci.

Budzę się w ciepłej pościeli. Wypadam ze snu który też był kawałkiem jakiejś historii. Chwila pustki i znajduje w myślach przerwany wątek. Snułam go dawno. Więc nie wiem czemu właśnie teraz, właśnie ten, Nie panuję nad nimi. Przecież sama jestem Opowieścią, a nikt nie rozumie samego siebie.

Płynę łagodnie przez życie. Nie do końca żyję, nie do końca śnię, nie do końca marzę. Moje historie są bardziej prawdziwe od rzeczywistości.
Bardziej rzeczywiste ode mnie.

Moje opowieści są wszystkim. Są mną i wykraczają poza. Tworzę je i nie rozumiem ich. Jakby ktoś inny pociągał za sznurki. Są o mnie. Czasem o Tobie. Niekiedy są rzeczywistością, która nigdy się nie wydarzyła. Kiedy indziej są różnymi wariantami tej co właśnie trwa. Są przeszłością i przyszłością. Czasem teraźniejszością. Czasem będąc z Tobą już tworzę opowieść o tym spotkaniu. Zdarza się, że moje historie zamykają się w świecie stworzonym przez kogoś innego ale bywa też że dzieją się w świecie stworzonym przeze mnie. Czasem oba te światy przeplatają się, czasem dochodzi do nich ten trzeci. Ten za oknem.

Nie wiem kto uczynił mnie tym czym jestem. Nie wiem dlaczego właśnie Opowieść. Nie wiem dlaczego ja. Czasem myślę że gdybym go spotkała chętnie powiedziałabym mu kilka słów. Niekoniecznie ciepłych.

Czasem myślę, że gdybym go spotkała i dałby mi możliwość wyboru: normalne życie a Opowieść, nie umiałabym ich zostawić. Moje historie byłyby takie samotne beze mnie. A czym je bym była bez nich?

Zawieszona...



2007-05-23


Ostatnio zmieniony przez Ag dnia Czw 19:19, 16 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 21:45, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Ach. Świetne.


Też chciałabym tak umieć. Ale moje wypocinki (i nie mówię tu o tym gniocie powyżej tylko o tych pisanych na serio) nie dorastają temu co piszesz do pięt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag
Blue Stick of Destiny



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 6559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 11/100
Skąd: Winterfell
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 21:53, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Dzięki ^^ Wrzuć coś pisanego na serio Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alria
Top Gear Bitch



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 4250
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 13/100
Skąd: Japanifornia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 22:20, 15 Wrz 2010    Temat postu:

To. Jest. Świetne.
Twoje pracę zdecydowanie nie nadają sie do tego tematu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 22:20, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Ok. Tylko moje teksty są dość sporo dłuższe.

To jest straszliwie stare, ostatnio już nic nie potrafię dokończyć. Pisałam to chyba... w gimnazjum? Podstawówce? Nie mam pojęcia.

Jak diabeł Zakała pokochał piękną Sosenkę
Dawno, dawno temu, ale już nie w zamierzchłych czasach żył sobie diabeł imieniem Zakała. A niecne to było czarcisko! Psocił ile wlezie, ludzi do złego namawiał, dzieci porywał, niewiasty straszył, wody święconej się nie bał. Nikt ratunku przed nim nie znalazł. Diabeł to był jeszcze młody, silny, każdemu zadaniu sprostał. Lucyfer wprost przepadał za nim i po wyjątkowo udanym sprowadzeniu czystej duszy na złą drogę, postanowił mianować Zakałę gubernatorem jednego z piekielnych okręgów. Zakała dostał woreczek z zaczarowanym proszkiem pozwalającym na różne czarcie sztuczki. Dumny z siebie, postanowił wypróbować, co ten diabelski wynalazek potrafi i gdy tylko został sam, wyjął szczyptę proszku, wypowiedział tajemne słowa i dodał swoje życzenie:
– Zabierz mnie w jakieś miejsce na świecie, którego jeszcze nie poznałem!
Jego pragnienie natychmiast zaczęło się spełniać. Wszystko wokół zawirowało, zakręciło mu się w głowie, dostał mdłości... poczuł, że wypuszcza woreczek z ręki. Zdążył tylko wrzasnąć, potem ogłuszył go huk i trzask, jakby kto z armaty strzelił. W tej samej chwili stanął na małej, leśnej polance.
Gdy doszedł do siebie, zaczął szukać woreczka, lecz nigdzie go nie było. Przerażony usiadł na pniu ściętego drzewa. Co teraz zrobić? Jak wrócić do piekła? Zanim Lucyfer zarządzi poszukiwania, może minąć bardzo dużo czasu... Kiedyś znaleźli Borutę rok po zaginięciu, zamkniętego w starej beczce po miodzie pitnym. Biedak był tak skołowany, że nigdy nie wyleczył się całkiem z urazu psychicznego, jakiego doznał. Potem zamieszkał w dziupli starego drzewa i nie powrócił już do służby... Zakała nie chciał tak skończyć. Na pewno gdzieś w pobliżu jest jakaś wioska lub miasteczko, gdzie można narozrabiać, a i może innego diabła spotkać. Najlepiej takiego, który by pomógł wrócić do piekła. Tak! W wiosce na pewno znajdzie jakiegoś pomocnego diabła! Obywatele piekła są znani ze swej przezorności, więc Zakała zakopał kilka złotych monet, które posiadał, pod pniem drzewa, aby diabeł ze wsi go nie okradł.
Skoro tylko ściemniło się, czart wyruszył do wioski trochę ludzi postraszyć. Jednak byli to ludzie cnotliwi, bogobojni i diabeł nie zdziałał wiele swoją obecnością. Żadnego innego piekielnego wysłannika nie znalazł także, więc zrezygnowany wrócił na polankę i zaczął rozmawiać sam ze sobą, jak to miał w zwyczaju, gdy znajdował się w trudnej sytuacji.
– No i co teraz? Tych ludzi chyba nic nie przestraszy, ani nie nakłoni do złego! Chyba mam tylko jedno wyjście: poznać ich lepiej. Nie ma człowieka, którego by czart Zakała nie przekonał, że lepiej być złym niż dobrym! I z tymi ludźmi mi się uda! Na pewno jest coś, czego się obawiają!
To mówiąc diabeł zaczął się naprężać, naprężać, aż zniknęły różki i ogon, a na miejscu kozich kopyt pojawiły się ludzkie stopy. Zakała wyglądał teraz jak zwykły człowiek. Zadowolony poszedł nad rzekę i obmył z siebie piekielne brudy. Był gotowy, aby wyruszyć do wioski.
We wsi stała mała karczma, gdzie diabeł skierował się od razu, gdyż bliskie mu były wszelkie trunki. W karczmie przedstawił się jako Zenon i najął do pracy przy myciu podłóg i wycieraniu stołów, co pozwoliło mu dokładnie obserwować ludzi.
Tak mijał dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Zakała prawie niczego się nie dowiedział. Ludzie przychodzący do gospody lubili wprawdzie przesadzać z mocniejszymi napojami, lecz diabłu szybko znudziło się namawianie ich do picia, bo zdarzali się i tacy goście, co pili więcej niż sam Lucyfer. Czart był postrzegany przez właściciela karczmy jako pracownik sumienny, co go strasznie denerwowało i już kilka razy, w ostatniej chwili, powstrzymał się od przewrócenia krzeseł i rozbicia kilku kufli.
Pewnego dnia Zakała wyszedł przed gospodę całkowicie zmęczony słuchaniem rozmów, jak to czarownice uwzięły się na Jędrzeja spod lasu i posadziły go na dachu jego własnej stodoły (przecież każdy mądry człowiek wie, że czarownice nie istnieją... diabeł po prostu bardzo się nudził pewnej nocy...).
Drogą jechał wóz. Zatrzymał się tuż przed Zakałą. Na wozie siedziała piękna dziewczyna. Miała długie, kasztanowe włosy, pociągłą twarz pełną smutku i niebieskie oczy, w których odbijały się promienie słońca. Diabeł poczuł lekkie mrowienie w karku i ciepło gdzieś w piersi. Piękność zsiadła z wozu i przeszła obok Zakały, nie zwracając na niego uwagi. Czart poszedł za nią do gospody. Dziewczyna podbiegła do karczmarza i szeptem zaczęła mu szybko coś tłumaczyć, a potem, gdy on, wyraźnie niezadowolony, oburknął jej kilka słów, wybiegła z płaczem i odjechała. Diabeł poczekał chwilę i także podszedł do karczmarza pogrążonego w zadumie.
– Kim była ta dziewczyna? Nigdy wcześniej jej tu nie widziałem. – zapytał z zaciekawieniem.
– Uhmm... to córka biednego drwala. Zmarło mu się ostatniej zimy. Był mi winien pieniądze, a teraz ona nie ma za co spłacić długu. – powiedział z niesmakiem właściciel gospody, po czym odszedł do klientów.
Zakała poczuł coś strasznego... aż ciarki przeszły mu po plecach. To niesłychane, ale odczuł potrzebę pomocy tej dziewczynie. Diabeł i pomoc! Nie mieściło mu się to w głowie, ale pragnienie było tak silne, że od razu zaczął zastanawiać się, co może zrobić. Długo nie musiał się namyślać. Przypomniał sobie o monetach zakopanych pod pniem drzewa. Gdy tylko skończył pracę, pobiegł do lasu i je wykopał. Postanowił zapłacić karczmarzowi. Jemu te pieniądze nie były potrzebne, bo i tak cały czas leżały zakopane.
Rano karczmarz dostał należność, która pochłonęła wszystkie monety znajdujące się w posiadaniu Zakały. Po oddaniu pieniędzy diabeł poczuł się okropnie. Coś go wykręcało od środka i paliło mu wnętrzności. Na szczęście po chwili to uczucie ustało i czart czuł tylko zadowolenie z tego, że pomógł dziewczynie. Zaraz, zaraz, pomógł? POMÓGŁ? To niemożliwe! To nie stało się naprawdę! Diabły nigdy nikomu nie pomagają! Zakała był zgorszony swoim postępowaniem. Ale to uczucie też minęło i znów rozpierała go tylko nieznośna radość. Co się z nim dzieje? Czyżby stawał się dobry? Nie, to nie może być prawda. Jednak, na wszelki wypadek odpukał w drewnianą ścianę.
Mijały dni i tygodnie, a Zakała pracował w karczmie i nic się nie zmieniało... no, może przestał odczuwać chęć rzucania stolikami... ale to mogło być naturalne...
Po jakimś czasie dziewczyna zjawiła się w gospodzie ponownie. Z niepokojem podeszła do karczmarza. Jej spojrzenie, na początku smutne i błagalne, po chwili wyrażało zdumienie i wielką radość. Zapytała jeszcze o coś karczmarza, a ten wskazał na Zakałę. Dziewczyna podbiegła do niego z radością.
– Kim jesteś? Jeszcze nigdy nie spotkałam człowieka o tak wielkim sercu! Dlaczego mi pomogłeś? – roześmiana zasypała go pytaniami.
Diabłu zrobiło się gorąco. Po pierwsze dziewczyna wydała mu się jeszcze piękniejsza niż poprzednio, a po drugie uznała go za człowieka o wielkim sercu.
– Zak... Zenek jeestem. – tylko tyle zdołał wyjąkać. Dziewczyna roześmiała się.
– Zakzenek? A cóż to za imię? A więc, Zakzenku, ja jestem Hania, ale wszyscy mówią na mnie Sosenka.
Zakała i Sosenka poszli razem na spacer. Długo rozmawiali, i diabeł dowiedział się o smutnym życiu swojej nowej znajomej. Zdziwiło go, że mimo wielu przeciwieństw losu zachowuje pogodę ducha i uśmiech. Może to tylko chwilowa radość wywołana spłaceniem długu? Nie mógłby znieść, gdyby na twarzy Sosenki znów pokazało się przygnębienie. Teraz przestało go już obchodzić, że bycie dobrym to sprzeciwianie się diabelskim zasadom. Pomaganie Sosence będzie dla niego przyjemnością, a nie obrzydliwym zachowaniem niegodnym diabła. Kiedy to pomyślał, nareszcie zrozumiał, czym jest to uczucie gorąca i ta radość z bycia obok Sosenki, czym jest chęć chronienia jej, oddania całego świata w jej ręce. Zrozumiał, co to jest miłość. Miłość od pierwszego wejrzenia.
Od tego dnia Zakała miał w nosie piekielne zakazy i nakazy. I zapewne złamał je wszystkie, pomagając nie tylko Sosence, ale i innym ludziom z wioski. Poznał ich dużo lepiej niż wtedy, gdy przysłuchiwał się rozmowom w gospodzie. Teraz, choć znał wszystkie ich lęki i słabości, nie czuł już potrzeby straszenia lub wabienia na piekielne drogi. Spędzał z Sosenką coraz więcej czasu, kochał ją coraz bardziej. Z wzajemnością. Nie musieli nic mówić. Rozumieli się bez słów.
Szczęście jednak nie może trwać wiecznie i o tym przekonało się już wielu. Nadeszła kolej na Zakałę i Sosenkę. W piekielnym państwie właśnie zaczęto składać raporty z okręgów. Brakowało raportu Zakały. Lucyfer wysłał jednego ze swych podwładnych, aby sprawdził, czym Zakała się zajmuje, że raportu nie złożył. Posłaniec – młody diabeł – wrócił całkowicie załamany, niezdolny do sklecenia jakiegokolwiek zdania. Kiedy doszedł do siebie, opowiedział przełożonemu, co zobaczył:
– Panie! Zgroza! Tam wszyscy do kościoła chodzą! W zabobony nie wierzą! Dzieci się dobrze chowają, urodzaj jest, wszyscy w dostatku żyją, krzywd sobie nie wyrządzają, a do piekła to święty prędzej trafi niż oni!
– A Zakała? Cóż on robi? – zdenerwowany Lucyfer ledwo nad sobą panował.
– A Zakała? Zakały nie ma! Wszędzie szukałem, lecz jego tam najwyraźniej wcale nie było!
W piekle rozpoczęły się poszukiwania Zakały, no i co było do przewidzenia, w końcu natrafiono na małą wieś, w której to prawdopodobnie, zaginiony przebywał. Od razu wysłano do wioski starego przyjaciela Zakały, Tyfusa. Tyfus miał ogromny problem z odnalezieniem dawnego kompana diabelskich zabaw, ale w końcu mu się to udało. Jednak spotkanie dla obu było niemiłym zaskoczeniem. Tyfus z przerażeniem spoglądał na Zakałę bez rogów, kopyt i ogona, całkowicie czystego, z dobrodusznym uśmiechem na twarzy. Zakała również był przerażony. Przybycie Tyfusa oznaczało koniec sielanki i karę za jego dotychczasowe postępowanie. Diabeł próbował niezdarnie tłumaczyć się, chociaż wiedział, że to nic nie da.
– Słuchaj, to tylko takie przebranie, wtapiam się w otoczenie... i w ogóle... Ja tu już bardzo dużo ludzi na drogę do piekła sprowadziłem... tylko zaczarowany proszek zgubiłem i nie miałem jak wrócić... – Zakała nie wiedział, co może jeszcze powiedzieć na swoje usprawiedliwienie. Tyfus popatrzył na niego z niechęcią.
– Nie spodziewałem się tego po tobie. Taki z ciebie uczciwy diabeł był... a teraz... Jak mogłeś zrobić coś takiego? Ty... ty stałeś się dobry! To odrażające! Uciekłeś z piekła! Jesteś dezerterem! W tej sytuacji mogę tylko...
Tyfus nie dokończył zdania. Zakała dobrze wiedział, co mu grozi za dezercję. W tym momencie mignął mu przed oczami jeden z woreczków przyczepionych do pasa Tyfusa. Był w nich proszek. Zaczarowany proszek. Zakała podbiegł do Tyfusa, szarpnął za woreczek, zerwał go i posypał się, a potem zniknął.
Stanął przed domem Sosenki. Musiał się spieszyć. Tyfus zaraz wezwie posiłki, wtedy Zakała będzie bez szans. Wbiegł do izby. Na szczęście Sosenka tam była. Widząc przerażenie w oczach ukochanego, wstała ze stołka, na którym siedziała. Zakała poczuł, że coś ściska mu gardło.
– Sosenko... ja... ja cię okłamałem... ja nie jestem człowiekiem i teraz... – przerwał na chwilę. Postanowił pokazać siebie naprawdę. Naprężył się i.... nic. Nic się nie stało. Nie potrafił już powrócić do swojej diabelskiej postaci. Sosenka patrzyła na niego ze zdziwieniem.
– Co ty mówisz? Co się stało? Jak to nie jesteś człowiekiem?
– Ja... muszę uciekać... przed... Chciałem się tylko pożegnać…
Zakała chciał już wybiec, ale Sosenka go powstrzymała.
– Gdziekolwiek idziesz, ja idę z tobą. Wytłumaczysz mi to całe zamieszanie potem.
– Ale ja nie mogę. Jeśli coś ci się stanie... naprawdę nie wiesz z kim masz do czynienia. To niebezpieczne.
– Kochasz mnie, czy nie? Jak kochasz, to zrozumiesz, że nie pozwolę ci odejść. Już postanowiłam i swojego zdania nie zmienię.
Zakała czuł, że mają coraz mniej czasu.
– Dobrze. Tylko szybko – pociągnął Sosenkę za rękę – biegniemy do lasu.
Po kilkunastu minutach dotarli do polany, na którą po raz pierwszy trafił Zakała. Diabeł wyjął woreczek z proszkiem. Wtedy na polanie pojawili się piekielni rycerze. Przerażona dziewczyna krzyknęła. Zakała objął ją jedną ręką, a drugą posypał ich proszkiem. W ostatniej chwili zniknęli z polany...
Diabli nie znaleźli nigdy Zakały i Sosenki. Podobno Zakała zamienił siebie i swoją ukochaną w drzewa i nie mógł potem odwrócić czaru... Ale nikt nie wie tego na pewno. To tylko jedno z zakończeń legendy. Ludzie mówią też, że Zakała i Sosenka przenieśli się w inne czasy, bo tylko tak mogli uchronić się przed odnalezieniem...

Ludzie mówią... a w każdej legendzie jest trochę prawdy...

Czy nie znacie Zenona i Hanny o nazwisku Zakała?

Nie? To dziwne... Ja znam ich bardzo dobrze.

To oni opowiedzieli mi tę legendę.


Ostatnio zmieniony przez Gacie Mishy dnia Śro 22:21, 15 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag
Blue Stick of Destiny



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 6559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 11/100
Skąd: Winterfell
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 23:09, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Znalazłam jeden błąd.

Cytat:
Gdy tylko skończył pracę, pobiegł do lasu i je wykopał

W pierwszej chwili nie wiadomo co wykopał, bo o pieniądzach było parę dobrych akapitów temu. Powinnaś napisać, że wykopał pieniądze. Smile

Jakie ładne. Bardzo mi się podobało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Czw 13:31, 16 Wrz 2010    Temat postu:

W poprzednim zdaniu jest napisane, że przypomniał sobie o zakopanych monetach Wink

Cieszę się, że ci się podobało Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 3 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin