Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wielki powrót Blondwłosej (nowe opko)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 21:20, 17 Kwi 2011    Temat postu:

- Jestem głównym bohaterem Twojej ksionrzki i ostatnim tajm lordem wienc będę rzucał czym mi się podoba!! - wypalił Lekarz.
- Ostatnim tajm lordeeeeeeeeeeeeeeeemmmmm - rozwył się dżon. - Pamiętam jak poznałem Rozalię w sklepie z ubraniami i zaatakuwały nas manekinyyyyyyyyyy!!!!!!1
Otarł sobie tęczówki pudlem.
- LOL. Teraz już przesadzarz. - Powiedziała Amu. - Nikt nigdy nie został zaatakowany przez manekiny.
Władysław odchrząknął.
- JA zostałem. To było w dziewiętnastym wieku kiedy koło mojej chatki budowali otry kolejowe. Z pociągfu z koluszek wypadł plastikowy manekin i jego renka uderzyła mnei w głowę..
- RĘKA!!!! STRaciłem rękę dla Rozaliiiii!!!!!!!!!- rozpłakał się na nowo Dżon.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 22:13, 17 Kwi 2011    Temat postu:

Doktor był coraz bardziej wściekły o ile to możliwe - To JA straciłem rekę i nie dla Rozalii tylko żeby ratować świat i być bardziej cool. Ty co najwyżej z niiej wyrosłeś!!1!!!1

Amy nie mieściło sięw gowie - OMG!! Doktorze! John wyrusł z ciebie????//????
Arthur był ruwne zdziwiony i na chwile zapomniał o Rorym. Jego spojrzenie żądało wyjaśnień. Jak Doktor, ich szfagier, mógł wychodować coś równie mazgajowatego?

Doktor zawstydził siępod spojrzeniem Amelji i Arthura. Tylko oni nie znali tej historii. - Noo kiedyś byłem... tego... trochę... no... no wyglądałem jak John... i byłem barsziej.... tego... zachowywałem się jak on - poczerwieniał na twarzy - ALE NIE WMÓWICIE MI ŻE KOCHAŁEM ROZALIĘ!!!

Amy wydawała się zawiedziona - Wyglądałeś jak John??? To czemu już nie wyglądasz???

Arthur był innego zdania - I dobrze, że nie wygląda!

- Słuchajcie, to długa i bolesna historia którj nie chce opowiadać a wy wcale nie chcecie znać - zbywał ich Doktór

- Proooszę poooowiedz - krzyknęli churem wszyscy, łącznie z Bellą, która już postanowiła użyć tego na swoim blogasku, i wiernym jej Władkiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 22:32, 17 Kwi 2011    Temat postu:

- Nie i to moje ostatnie słowo - nawąsał się Dok.
Pudel Ir spojrzał na niego smutno i zaskomlał.
- Nooo ok. Kiedyś podróżowałem z Rozalią to wszystko.
- CHODZIŁEŚ Z DŻASTINEM??????? - krzyknęła Amy??
- NIE! Tylko podróżowaliśmy.
- Rzuciłą Cie jak zrekonstruowałeś się w Rasela? - dopytywała Bella wszystko notując w wiadomości sms na swojej nokii.
- I wyrzucili cie przez to z Metra?
- Nie! Wyrzucili go z Metra bo Rozalia odryzła Raselowi rękę z której wyrósł Doktór!! - Krzyczał Arthur.
- Wszystko nie tak!!!!!!!!!1 Rasel pomiąchał wam w głowie swoją książką! Podróżowałem z Rozalią, Dżon nie bądź taką ciapą nie płacz, a ona uciekła z moją dłonią. Później reanimowałem się w siebie!
- A później niby z rozpaczy samotności hajtnąłeś się z Arturem Dzbankiem, słynnym polskim poetą, a żeby zataić swój żenujący taniec w samym tylko fezie używając tardis skasowałeś mu pamięć i nadałeś nową torzsamośc nadając imię Rory? - odezwał się Rasel.
-CO?!?! - Krzyknął Arthur.
Wszyscy nagle zaczęli interesować się swoimi butami.
- Nie. - Uciął Doktor.
- NUDY - powieziała Amy, a pudelek zaczął lizać się z nudów. - To dokąd teraz?? Chciałam kupić spinkę w pretty girl, wiesz tą którą miała dziewczyna Dżefa kiedy spotkałyśmy ją tydzień temu w cubusie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 22:55, 17 Kwi 2011    Temat postu:

Doktor wydał siepodinteresowany i uczieszyłze zmiany tematu - To Dzef ma dziewczynę??

Tymczasem Rasel zaczą zbierać sojego ózowego laptopa i pudla - Słuchajcie miło było, ale ja musze promowac ksiażke, jestem umówiony za godzinę u królowej. Szukajcie Rozalki sami. To muwiąc wydalił się niespiesznie a za nim odeszli Bella, wciąż kszycząc o plakiacie i Władysław oglądający sięna Amelję.

- No znalazł sobie, jak mu kazałeś - odparła Amelka na wcześniejsze pytanie Doktora - chyba bardzo sięprzeją.

- Oglądał nagie zdjecia Rasela, nic dziwnego, że się przeją. - Burkną Doktor. -mógłbym przypadkiem komuś to wygadać- zrobiuł wielkie oczy - oj chyba właśnie to zrobiłem! ach ten stres!!

John w końcu przestał płakać, widzącz, że nikogo to nie obchodzi.
-Czy mozemu już wrócić do szukania Rosalii??? zapytał w końcu.

- Wiecie co? - powiedział nagle Jacek - ja też już się spłukuję, mam zaraz spotaknie z Ri.... z rimarzem. musi mi coś zrimować- odchrząkną si siewydalił jak wcześniej rasel.

- No to zostało nas tylko czworo - skrzytował Arthur.

- Halo! Szukamy Rozalii czy nie!! - John zaczą sieniecierpliwić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 23:56, 17 Kwi 2011    Temat postu:

- Wolałabym iść do łóżka - Amy puściła oko na Johna. - Oczywiście spać.
Rory poczerwieniał ze złości i pociągnał Amelię za rękę.
- PÓJDIEMY RAZEM. Sami szukajcie tej Rozalii.
- To my też, muszę wszystko opowiedzieć Marigold. Ale John jeśli chcesz mogę cię przenosować, hihihi - wyhihała Bella.
- ok. to do jutra.
i wszyscy poszl iw soje strony.
Lekarz tymczasem wszedł do TARDIs i wykręcił jakiś numer na konsoli. Zabuczało i pojawił się w paku. Zaparkował za krzkaiem żeby się skamuflować.
W parku stała druga TARDIS a przy niej Blądwłosa dziewoja wróżowym sweterku, która go zuważyła.
- Heej! PRzestraszyłeś mnie, świetna maska! Masz tu cukierków - wyciągnęła w jego kierunku plastikowy koszyczek w kształcie dyni pełny bananowego ptasiego mleczka.
- Co tu się dzieje? Poczułem coś dizwnego.. - Z budki wyszedł osobnik łudząco podobny do Johna, ale w długim płaszczu. Minął się w drzwiach z Rozalią, która zrobił do niego dziubek. Łudzący Dżon spojrzał na nią z zażenowaniem, która ona zwykła odczytywać jako "słit minkaA".
- Czy ty.. czy coś poszło nie tak?? - spytał.
- Tak, - płaszcz wyglądał na zmartwionego - to znaczy nie. TO ja i wszystko ok. Mam do ciebie sprawę.
- Tzn?? Jak wybierałem twarz z katalogu nie wziąłem okularów. Miałeś być RUDY!
- Nie o to chodzi, chodzi o Rozalie. Jeśli teraz czegoś nie zrobisz to skończymy z piątką dzieci i Dżeki w kawalerce.
- Co???
- Coś się stao? - Rozalia wyszła z tardisa. - Słyszałam jak krzyczałeś.
Doktor powiedział coś na ucho prawiedżonowi.
- Ten młody chłopiec mówi, że wygraliśmy wycieczkę po torchwood.
- Cool!
Doktor szepnał coś znowu.
- Dla trzech osób, mamusia też może jechać.
- WOW idę się spakować! - wróciłą do tardis.
- DZięki - prawie dżon poklepał Doktora po plecach. - Dzięki, nie wiem co bym bez siebie zrobił. Piątka dzieci, brr.
- Spox.
Doktór wrócił do swojej tardis.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 9:02, 18 Kwi 2011    Temat postu:

Coś wystukał, wypukał i odleciał... wyladował w domu państwa Pondów. Wyszedl szybkim krokiem z TARDISA.
-Coś się zmieniło? - zapytał, właściwie sam siebie. Arthur spojżał na niego dziwnym wzrokiem, a Amy zbyła milczeniem...
-Coś nie tak? - zapytał Doctor drapiac się po głowie.
-Rok cie nie było, a Amelja wyżywa sie an mnie poddajac mnie ,meće milczenia od trzech miesiecy... - burknał Arthur - Czy ty musisz sie ciagle spuźniać?
-Ups...ale nei bylismy umówieni! A co się wydazyło przez ten rok? - zapytał lekko poddenerwowany tą sytuacjąLekarz.
-Właściwie to nic... tylko Dżon dzwoni codziennie i cos bełkocze do słuchawki przez łzy ale nic nie można zrozumieć...
Aha... - burknał Doctor...


Ostatnio zmieniony przez pokemonka dnia Pon 9:27, 18 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 14:07, 18 Kwi 2011    Temat postu:

- A gdzie on jest? John znaczy? - zapytał Doktó.
- Mieszkają z Jackiem u Moffa. - powiedział Arthur. Amy znów zbiła ich milczeniem.
- Dobra. Zabieracie się? Lecimy dowiedzieć się czemu on znowu ryczy.
Amy i Arthur kiwnęli głową i zabrali siez Doktórem do Tardisa.
Doktór. Zaczą wszystko uruchamiać.
- No więc dla czego milczynysz Amelijo? -zapytał Ameliję.
- Bo tak - Amy odpowiedziała i zrobiła sięczerwona - no i przez ciebie przestałam!!! A chcciałam się już nigdy nie odezwać bo mam lepszą wymowę niż Rozalia i dlatego nie podobam sięJohnowi!!!
Arthur zazgrzytał zembMI- aLE TO JA JESTEM TWOIM MENRZEM I MI SIE MASZ podzobac i sie podobasz.
Amelka wzruszyła ramionami - trudno.
Doktor zrobił straszną minę - Ale Dżon znalazł w końcu Rozalkę?
Amelia - a czemu miał jej szukać? Mieszka razem z jego piątką dzieci i swoją matką na osiedlu. Właśnie próbuje sięz nim rozwieść. A on i tak nie chce na mnie zwrócic uwagi.
Arthur postanowił zmienić temat - River cie szukała, jak nas ostatniuo odwiedziła. Mówi, że może się pogodzić. Moff chyba w końcu ją przekonał.
Tardis zaklekotał. Oznaczało to, że wylądowali w mieszkaniu Moffa. Za drzwiami usłyszeli wycie Johna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 16:37, 18 Kwi 2011    Temat postu:

Doktór wyszedł ostrożnie z TARDIS. Jakiś cień się poruszył..
- Amy! Rory! Nie mrugajcie!!
- Coo?
- Nie mrugaj Amy, chociaż raz mnie posłuchaj!
- Ale..
- Rób co mówię, to płaczący anioł, zaraz się z nim rozprawię!
Doktór wyjął śrubokręt i zaczął nim bzyczeć.
- Doktorze!
- Nie martw się, zaraz opanuję sytu..
- To nie jest śmieszne - Amy pacnęła go w ucho. - Przecież to Dżon!
- Każdemu mogło się pomylić - westchnął chowając śrubokręt. - A więc gdzie Rozalia, chcę to mieć już za sobą.
Dżon rozbeczał się na nowo.
- Beeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!! Moffat użył jej do swoich eksperymentów i zamienił ją w owcę!!!!! BeeeeeeEE! Mnie zamienił w barana,
- Banana?
- Arturze, w barana! Ale już mi lepieeeeeeeej! Rozalia uciekła nam przy wypasie musimy ja odnaleźć!!!
- Znooowu..!
I poszli na poszukiwania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 17:04, 18 Kwi 2011    Temat postu:

Użyli pudla skradzinego Ruselowi podstępem do wytropienia owcy. Odlaeźli ją w szkocji gdy gnana była przez Lessie'
-No i co teraz? - zapytał bezradny doctor trzyamjac owcę pod pachą.
-Nie wiem... zjemy coś? - zapytał Arthur a Amy pacnęła go w głowę.
-Al z aco?!!!- zawył Arthur,a Amy ciagle poddajac go mece milczenia odwróciła się an pięcie tak szybko i amjestatycznie, ze trafiła go rudymi kudlamiwprostow tęczówki... Arthur zawył ale już nic więcej nei zrobił...
-Ale to nei Rozalina,BEEEEEEEEEEE.... Rozalina ma ine oczy i dzwoenk an szyi!!!!! BEEEEEEEEEE>...... - zawył Dżon... dcotor z rezygnacją upuscił owcę w bloto i wszycy musieli uciekać bo zaczal gonić ich chłop z widłami i pochodznią osądzając o prube kradzieży owcy...


Ostatnio zmieniony przez pokemonka dnia Pon 17:43, 18 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 23:39, 18 Kwi 2011    Temat postu:

TARDIS pojawiła się na łące, na której pasły się różnokolorowe barany.
- Jakoś tu dziwnie.. - zadrżała Amy.
- To ona? - Doktor wskazał na najbardziej różową owcę.
Kiedy na nią spojrzeli, pojawiła się nad nią kosa.
Pospiesznie odwrócili wzrok.
Spojrzeli znów.
Kosa.
- Yyy tu jest coś dziwnego.. - powiedział niepewnie Rory. - Lekarzu gdzie nas zawiodłeś??
Rozglądając się zauważyli, że wszystkie zwierzęta stoją nieruchomo, a grządki na polu obok podzielone są na równe kwadraty.
- Beee Lepiej stąd chodźmyyYyYy!
Nagle w ich umysłach pojawiła się dziwna wiadomość "10 Z TWOICH ZNAJOMYCH CIĘŻKO PRACOWAŁO NA SWOICH FARMACH!! CHCESZ WYSŁAĆ IM SPECJALNĄ PRZESYŁKĘ?????"
- Wiejmy!
Vwuuu Vwuu..


nie pamiętam jaki komunikat naprawdę pojawia się w farmville
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 10:11, 19 Kwi 2011    Temat postu:

To było piękne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 14:07, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Wszyscy bardzo szybkim sprintem wpadli do TARDIS, Amy i Arthur zaklinowali się w drzwiach i po długiej szamotaninie i pomocy Dżona udsalo im się oswobodzić... Następny przystanek był w Galerii Bałtyckiej. Ogłupieli bohaterowie rozglądjaa się bezradzni.
-gdziue my jesteśmy? - zapoytał zdezorientowany Arthur...
-To chyba beeee jakaśprowicja... - beknał Dżon.
-Przepraszam pania/... - zaczepił jakąś babkę Doctor - gdzie aktualne się znajdujemy?
-W galerii bałtyckeij...
-Gdzie?
-W Polsce... rany ale dziwni ludzoe... - spojrzał an nich dziwnie kobieta i odeszła.
-Co to Polska? - zapytała Amy.
-To chyabeeeeee gdzieś w afryceeeee... - beknał Dżon...
-Zabierajmy się z tąd... - warkneła Amelja i wszyscy wmaszerowali do TARDIS, który odleciał...



Galeria Bałtycka, wiem,że wiekrzosć nie za bardzo ale ja jestem z pomorza :hamster_explain:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriu
Wredna Administratorka



Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 20055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 19/100
Skąd: Bad Wildungen/ Frankfurt/ Seul/ Mirkwood
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 15:20, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Tardis wylądował na jakimś salonie. Dzwi się otorzyły i wyszła z nich nasza grupa podróżników.
- Co to za miejsce? spytał Arthur.
- Doktorze?- powiedziała Amelia widząc zdziwnie na twarze Doktora.
- eeee....
- To stare mieszkanie Rozali.- powiedział uradowany John, a po jego poliku spłynęła jedna, samotna kryształowa łza.
- Tylko znów się nie rozklejaj- powiedział Doktor.
John z trudem nad sobą panował. Przypomniał sobie jak po reanimacji leżał w tym łóżku. Jak później odwiedzał wraz z Rozalią jej mamę. Przypomniał sobie jak po raz pierwszy tu się zjawiał z plastikową ręką. Wtedy miał jeszcze wielkie uszy.
- Dlaczego Tardis nas tutaj przysłała?- spytał Rasel.- To na pewno sprawka Moffa...
- Daj mu już spokój!!!!!!!1- krzyknął Jacek.
Rasel z obrażoną miną podreptał do jednego z pokojow. Po chwili rozległ się jego donośny głos.
- Choćie tu szybko!!!- krzyczał przejętym głosem.
Szybko pobiegli tam gdzie prowadził ich głos. Gdy już się tam znależli zorientowali się, ze to sypialnia. John na jej widok znów szlochnął.
- Przestąń- powiedział Jedenasty.
- W tym łóżku...
- Co w tym łóżku?- zainteresowała się Amelia.
- NIE obchodzi to nas- odciął Arthur.
- Tutaj!!!!- krzyknął Rasel i jedną rąką, tą którą nie trzymał pudla, pokazał na lustro. Było na nim napisane czerwoną pomadką Rimmel:

"Mam twoja rzonę"

Wszyscy spojrzali na siebie. O czyją rzonę chodzi?


Ostatnio zmieniony przez Eriu dnia Wto 15:54, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flavius
Fanatyk szalików i kapeluszy



Dołączył: 14 Gru 2010
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/100
Skąd: Śląsk
Płeć: (Psycho)Fan

PostWysłany: Wto 15:50, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Świetne jest to opko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 16:18, 19 Kwi 2011    Temat postu:

-Zapytajmy! - zaproponowała Amy i wyciagneła tusz do rzęs i nabazgrał an lustrze pod czerwoną wiadomoscia:
,,A czyją rzone?''
-Teraz zaczekajmy! - zawołala z promienistowym uśmeichem Amy. Wszyscy oprócz Dżona zrobili face palm.
-Świetny BEEEEEEEEEE plan! - pisnął Dżon io razem z Amy usiadł przed lustem po turecku z promiennym uśmeichem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 16:22, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Eriu napisał:
Przypomniał sobie jak po raz pierwszy tu się zjawiał z plastikową ręką.




Doktor spozirał z bliska na justro. Szupko okazało się że napios był rozmazany i to wcale nibe było "ę: tylko "y". "mam twoje rzony" brzmial napis.
Doktó pogladł. River! Włąśnie wtedy, dgy mieli się pogodzić! Potem pobladł jeszcze bardziej. River poznała Rozalię.
- Musimy szybko je znaleźć!!! - wykrzyknął.
Wszyscy załadowali się spowrotem do Tardis.
- Dlaczego tam było napisane rzony. - zapytał John - ja mam tylko jedną żonę!!!
- Ale razem mamy dwie i ty tak jakby jesteś mna no i ktoś myśli że to moje żony!!!
- To ty maż rzonę???? - Dżon był w szoku!
Amelka weschła - I to nie jestem ja.
- Ani ja - westchł Rasel.
- zamknijcie siewreszcie!!! - wszasnęli Arthur i Jacek. Pudej zaczkał.
Dzonowi warga zaczęła dgrać - Zdradziłeś naszą miłość do Rozalii!
Ja jej nie kocham!!!- Doktó znów był czerwony - POza tym i tak ją sobie wziąłeś.
Tardis wylądował. Wszyscy spatrzyli na drzwi. Gdzie też mogli być???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 16:33, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Dcotor wyściubił nosa rozległ się huk i wrócił do TARDIS z krwotokeim z prawdopodobnie złamanego ginola...
-pomyliłem cyferke... znów ruszyli.
-Gdzie jesteśmy? - zapytał Dżon gdy wyladowali... Dcotor aktualnei wpychał sobie dwa kilo ligniny do nosa gdy Rusel wyszedł z TARDIS.
-Doctorze ale to.l.. chodź tutaj szybko!
Doctor poczłapał do niego znacząc ścieżkę kropelkami krwi... Wyjrzał na zewnatrz...


Ostatnio zmieniony przez pokemonka dnia Wto 16:47, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 21:55, 19 Kwi 2011    Temat postu:

Przy stoliku do kawy siedziały River i Rozalia, zaśmiewając się serdecznie.
- ... a wtedy on zapytał "co tu robi twoja matka??? " - kontynuowała właśnie rozbawiona Rozalia.
River wybuchnęła nową salwą śmiechu, po chwili zauważając pojawienie się Doktora i innych - Och, witaj słodziaczku. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za ten drobny żarcik z lustrem i szminką. Nie mogłyśmy się powstrzymać.
Na potwierdzenie słów River, Rozalia puściła oczko do Doktora - Dobrze cię w końcu zobaczyć. Udało nam się znaleźć na ciebie sposób i na nic się zdało unikanie mnie od czasu regeneracji - zaczęła, lekko sepleniąc - Szczerze mówiąc i tak wiedziałam, że regenerowałeś się praktycznie w nastolatka. Johnny mi powiedział. Prawda Johnny? - zwróciła się do Johna, który w odpowiedzi tylko zabeczał.
Rozalia zmarszczyła brwi - Znowu wygłupiałeś się z Moffem? Mówiłam, że te wasze zabawy niczym dobrym się nie skończą. Powinieneś wreszcie wrócić do domu. Do mnie i dzieci.
- Aaaaleeee przeeeecieeeż chciaaaałaaaaś się rozwooodzić - wybuczał John.
Rozalia przewróciła oczami - Ja powiedziałam tylko, że chcę wyjechać na weekend do Bristolu. To ty sobie wymyśliłeś całą tą farsę z rozwodem. Przecież wiesz, że cię kocham i nigdy nie przestanę. Prawda?
John pokiwał głową jak pięciolatek, który coś przeskrobał - Zabiorę swoje rzeczy od Moffa i wrócę do domu. Tylko niech on najpierw zrobi coś z tym beeeczeeeniem.
Doktor patrzył na całą tą scenę w szoku, nie będąc w stanie się odezwać. Tylko krew miarowo kapała mu nosa. Że też musiał wylądować akurat na ringu bokserskim w trakcie walki! Nie mógł uwierzyć, w to co widział przed oczami. River i Rozalia. Przy jednym stoliku. Śmiejące się.
- Tto... to nie jest żaden podstęp? - wybąkał w końcu - Nikt was nie porwał?
River zaśmiała się ponownie - Oczywiście, że nie głuptasku. W życiu nie dałabym się nikomu porwać. Zniknąłeś na blisko rok i trzeba było sprowadzić się jakoś na ziemię.
- A... aha - powiedział zbity z tropu Doktor.
Dalszą rozmowę przerwały krzyki Arthura i Amelki.
- PRZESTAŃ SIĘ WRESZCIE DO MNIE NIE ODZYWAĆ!!! - krzyczał Arthur
- WŁAŚNIE SIĘ DO CIEBIE ODZYWAM!!! NIE SŁYSZYSZ??? - odkrzykiwała Amelia - MAM SERDECZNIE DOŚĆ TWOJEGO PROBLEMU Z RORYM!!! NIE BĘDĘ Z TOBĄ GADAĆ DOPÓKI NIE ZACZNIESZ CHODZIĆ NA TERAPIĘ.
Arthur uspokoił się trochę - Byłem na terapii - burknął - Nic ci nie mówiłem, bo się do mnie nie odzywałaś. Już wiem, że Rory to był wymysł mojej wyobraźni. Wiem, że wcale nie pracuję jako pielęgniarz i że jestem popularnym aktorem.
Amy zarzuciła mu ręce na szyję - Co za ulga! A myślałam że już do końca życia będę zmuszona oglądać się za innymi facetami.
Arthur odsunął ją od siebie - To też robiłaś dlatego, że sądziłem, że jestem Rorym?
Amelka kiwnęła głową - Myślałam, że obudzę w tobie wystarczającą zazdrość, żebyś sobie przypomniał, kim jesteś.
- Och, Amy - stwierdził Arthur i ją pocałował.
Pudel zaszczekał wesoło na ten widok. Rasel razem z nim pod pachą właśnie usadowił się obok River.
- Myślałem o nowej książce. Doktor ląduje w niej na polu ziemniaków, a dookoła biegają różowe owce - powiedział.
River spojrzała na niego z pobłażaniem - mógłbyś się trochę bardziej wysilić.
Rasel zrobił kwaśną minę - To skoro wszyscy już tutaj jesteśmy może moglibyśmy usiąść razem i pomoglibyście mi coś lepszego wymyślić?
- Mam zadzwonić po Moffa? -zapytał niewinnie Jacek. Rasel zgromił go spojrzeniem.

***
Już po chwili River, Rozalia, Rasel, Doktor, John, Arthur i Amelia siedzieli razem kłócąc się o to, czy lepiej, żeby w nowej książce Rasela głównym przeciwnikiem był Arnold Schwarzenegger po praniu mózgu, czy może lepiej narkotykowy gang Justina Biebera i Hany Montany.
Pudel obgryzał nogę stolika od kawy, a John od czasu do czasu pobekiwał. Jacek stał przy pobliskim blacie kuchennym przygotowując im obiad i co chwila wtrącając się do rozmowy.
Doktor wciąż czuł się nieswojo w towarzystwie Rozalii, która co jakiś czas rzucała mu ciekawskie ukradkowe spojrzenia. Wyglądało na to, że jednak nie bardzo może uwierzyć w wygląd 11 wcielenia Doktora. 11 miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał rozmawiać z nią sam na sam.
W momencie, gdy Rasel zaproponował, żeby Hana Montana okazała się Masterem, do drzwi zadzwonił dzwonek. Rozalia podniosła się, żeby otworzyć.


Mam nadzieję że mnie nie zbanujecie za długość i zbytnią poprawność


Ostatnio zmieniony przez Gacie Mishy dnia Wto 22:48, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 17:56, 20 Kwi 2011    Temat postu:

Wszycy nei zwracali uwagi jednak przy drzwiach rozległ sięhuk... Dcotor podniusł się i jak to miał w naturze od razu pobiegkl sprawdzić so się wydało. Rozalia leżała na ziemi. Zendlała. Albo sądząc po dość sporym gudzie na czole ktoś ją znokautowal... Dcotor obadał ją śrubokrętem.
-Co się stało?- zapytała rozjuszona Amy.
-Ktoś ją znokautował..ale czemu? I czemu do licha nie zamknał drzwi!? -warknał Docotro i wskazał na otwarte na oścież wrota a za nimi ścierzkę z czyiś śladów stóp odciśniętych w błocie, widocznie w biegu... Pudel zawarczał i pobiegł w stronę śladów... Wszycy ruszyli za nim tylko Dżon klęczał przy Rozalii i żewnie płakał...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Czw 21:43, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Biegli dobre pół godziny kiedy Amy złapała Doktora za ramię.
- To nie ma sensu, wysłałam esa Moffatowi jak biegliśmy przez Wólczańską, może on coś pomorze.
Blip blop blip.
- O, odpisał - Amy wyjęła swojego ajfona. - LOL to nie jego numer.
ODDZWOŃ, ZAJMĘ SIĘ TYM. SH.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 3 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin