Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wielki powrót Blondwłosej (nowe opko)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 18:06, 22 Maj 2011    Temat postu:

Pokemonka, dopisałam przed tobą Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 18:19, 22 Maj 2011    Temat postu:

Faktycznie, co teraz?
Pokemonka, może pozmieniaj troszkę.

Kat, wymazanie wspomnień o ałtorkach jest bardzo niebezpieczne! Są teraz nieświadomi!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 18:23, 22 Maj 2011    Temat postu:

To chyba dobrze dla nas, nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 18:24, 22 Maj 2011    Temat postu:

Dobra teraz ja tutaj, żądzę, rozsuńcie się i dajcie mi coś napisać!

aŁtorewczki postanowiły po długich namowach pokemonki wreszcie ukarać Znachora. Poleciały na składanym odkurzaczu kieszonkowym do meijsca, które namkierzyły satelitarnie. Wylądowały przed Dcotorem i dały mu każda po klei w twaz. Reszta nei protestowała przed tym co wyprawiały bohaterki. superbohaterki.
-Nie martw się już nei muisz wybierać. usunełyśmy połowę obsady. - powiedziała zółtokostiumowa.
-A teraz zabierzemy ci manipulator - powiedziała spluwaczka i pstrykneła palcami. Manipulator odskoczył od jego ręki i złowieszczo się śmiejąc uciekł daleko.
-Nie macie prawa... - zaczął Lekaż
-My mozemy robić co chcemy, my tu zadzimy, stworzyłyśmy ten swiat i go tka pięknei zapetliłśmy,z ę same nie wiemy co sie aktualnei dzieje! - warkneła jedna z bohaterek.
-A jak się nei dostosujecie do anszych zasad, to zrobimy z tego kolejną serię power rangers z naszym udizałem! - zawołała kolejna


Ej Lostu, a znajdziesz mi jakis podkład do mojej części?


Ostatnio zmieniony przez pokemonka dnia Nie 18:37, 22 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 18:35, 22 Maj 2011    Temat postu:

Twórz! Życzę weny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 18:48, 22 Maj 2011    Temat postu:

- Co siewłaśnie stało - zapytał spoliczkowany Dokór. ale ponieważ był sam w bibliotece nie miał mu kto odpowiedzieć. po chwili zapomniał znowu co sięstało i powrócił do rozmyślać o trudnym wyboże
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 19:41, 22 Maj 2011    Temat postu:

pokemonka napisał:

Ej Lostu, a znajdziesz mi jakis podkład do mojej części?

Nie znam odpowiedniego utworu... Znam mało piosenek filmowych.

Pielęgniaż, który spacerował po korytarzu Tardis i rozmyślał o całym zajściu poczuł nagle, że musi się teraz znaleźć przy Doktorze.
Przed chwilą widział pięć wojowniczek ninja, które gadały z Lekarzem, jakby dobrze go znały, a i on, Artur, miał wrażenie, że są mu trochę znajome. Tylko gdzie mógł je widzieć wczesniej?
Zastanawiał się nad tym, idąc do biblioteki, gdzie spodziewałsię zastać Doctora.
I faktycznie, był tam. Siedział przy jednym z małych stolików i rzucał kostką.
-Jak jeden lub dwa, wybiorę Riwer, jak trzy lub cztery - Rołz, pięć lub sześć - Artur.
I rzucił. Kilka razy z coraz bardziej zrezygnowanym wyrazem twarzy.
-Doctorze - odważył się mu przerwać Arthur. - Może zrobimy sałatkę owocową? To był taki dziwny dzień, potrzeba nam trochę wiatmin, nie sądzisz?
Doktor spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem. Kręcił głową zrezygnowany.
-Lepszy będzie sernik na zimno. - powiedział. - Przyniesiesz mi fartuch? Najlepiej ten w banany. Sobie możesz wybrać, który chcesz.
Arthur uśmiechnął się do niego i odszedł szurając butami po puszystym dywanie.

-Kochany chłopak - pomyślał o nim Doktor. - Zatem na razie wybór się nie rozstrzygnie....
Znachor masując piekące policzki udał się w stronę spiżarki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 20:07, 22 Maj 2011    Temat postu:

Jak pięknie!

Kilka godzin później Doktór, Atrhur i Jacek spożywali radosinie sernik na zimno całkowicie obsypani mąką. Doktór miał na sobie swój ulubiony fartuch w banany z koronkowom obwutką i małymi kokardkami na górnych rogach. Rory wzią ten na którym były małe różowe wisienki i niebieskie radosne ptaszki. Jacek znalazł sobie nową skarpetkę w tęczowe paseczki z gumkami na spodzie i falbanką od gury.

Wszyscy trzej z przyjemnością wspominali ostatnie godziny. Kiedy Arthur i Doktór dotarli do kuchni Jacek był tam jak zwykle. Arthur był troche zawiedziony, że nie bedzie dzielił tej chwili tylko ze Znachórem, ale lubil Jacka i cieszył się, że będzie piekł ciasto z przyjacielem. Bawili sie świetnie. Śpiewali piosenki podczas bicia jajek, a potem Jacek rzucił w Doktóra monką a Doktór mu oddał a Arthur siedołączył i zaczęli bitwę na monkę i było super. A sernik wyszedł bardzo udany i nawet się nie przypalił w piekarniku chociaż czasem to robił.

Arthur rzucał pociągłe spojrzenia Lekarzowi. Wprost nie mugł oderwać oczów od tego jak Doktór jje. Bo jadł pieknie wkladając małe kawałeczki sera do ust. W pewnyum momencie ich spojrzenia spotkały się i obaj sie zarumienili zupełnie jakby mieli po naście lat. Jacek obserwował ich z uwagą i już wiedział co się dzieje. Ale wolał na razie nic nie muwić. Miał nadzieję, że Doktór zostawi Riłer i że ona przyjdzie do niego po pociechę i wreszcie bedą mogli być z razem z Moffem prawdziwą rodziną.

Kiedy już sporzyli sernik i otrzepali się z monki Jacek zapytał
- To co teraz robimy?
- Może szarlotkę z lodami waniliowymi? - zapytał Doktór oblizując się.
Jacek się zdenerwował - Pytałem i Riłer. Nadal leży nieprzytomna, a my nawet nie wiemy dlaczego i co się w ogóle stało.
- Rozalia chyba mówiła, że Rasel powinien nam pomóc - wtrącił Arhur przypominając sobie, co mówiła Rozalia.
- Ok. Możemy go zawołać. pewnie wciąż siedzi z pudlem w swojej sypialni.

Rasel siedział w sypialni z pudlem na kolanach i czytał poradnik dla powieściopisarzy. Zagnębiony w lekturze nie zauwarzył w pierwszej chwili nadejścia trójki. Musieli odchrząknąć i dopiero wtedy spostrzegł, że ktoś jeszcze jest w dormitorium.
- Ach to ty. - powiedział patrząc na Arthura. Nadal był na niego zły.
- mamy sprawę. Musicie się pogodzić - przerwał Doktór. Był przyjacielem ich obojga i nie mógł znieść jak siękłucili.
- OK - powiedzieli Arthur i Rasel podając sobie ręce.
- No wiec? - zapytałRasel
- Musisz obudzić River - powiedział Jacek - jest nieprzytomna i nic nie działa.
Rasel tylko kiwną głową. Jako chłopiec z blizną miał różne specjalne moce i umiejętność pisania powieści nie była jedyną. Umiał też budzić nieprzytomnych ludzi i szydełkowac prawą stopa i kilka innych przydatnych rzeczy.

Wszyscy czterej stanęli nad nieprzytomną Riłer. Rasel pochylił się nad nią powoli. Oczy innych skupiły się na tym wyjątkowym momencie. Rasel zbliżył swoja twarz do jej twarzy, swoje usta do jej ust, aż ich wargi się zetknęły. River niespodziewanie usiadła i otwarzyła oczy.
- OSZALAŁEŚ!? - wrzasnęła wycierając usta.
- On chciał dobrze. - Powiedział Jacek. - Nie mogliśmy cię obudzić innym spodobem.
-No dobra. Wypaczam. - powiedziała River.
Doktór się nie odzywał, bo bał sie, że coś zdradzi jego uczucia do Arthura. Odwracał ukradkiem wzrok od River. bał sieże odczyta coś z jego spojrzenia. W końcu była jeko żoną.
- Gdzie Amelija? - zapytała z nienadzka River.
- Nie ma - powiedział Arthur. Jej powrót nie był teraz mu na ręke.
River zrobiła oczy - Chyba ją widziałam, jak byłam nieprzytomna. Mówię wam, została porwana.
- No niemożliwe! - stwirdził Doktór - przecie wypnąłem ja w takie bezpieczne miejsce!!!
- Musimy ją znaleć!- zakrzyknęła Riłer, która oczywiście widziała co się święci i chciała odciągnąć Arthura od Doktóra.


Ostatnio zmieniony przez Gacie Mishy dnia Nie 20:36, 22 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 20:10, 22 Maj 2011    Temat postu:

Nie wiem czy to normalne, ale wspólne gotowanie jest dla mnie najbardziej romantyczną czynnością
Pisz spokojnie, ja idę spać, więc na razie nie będę atakować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reiha
Podrzędny malarz niewidzialnych kosmitów



Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/100

Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 21:13, 22 Maj 2011    Temat postu:

Doktór na potwierdzenie kiwnoł głowom. Pobiegł do kuchni i wyciągnoł z szuflady swojom różowom hohle zakończonom galifrejskim znaczkiem.
- Potęgo Galifrej, działaj! - Doktór podniósł hohlę nad głowę i zaczął migotać.
Zrobił się cały złoty oprócz oczu. Przyfrunęła różowa wstążka i okręcając się w niego uformowała isę w marynarskie wdzianko i kozaczki do kolan. Doktór skończył przemianę na wydłużeniu włosów.
Teraz do akcji wkroczył Rasel. Wzniósł w górę swoją różczkę krzycząc:
- Na moc posępnego czerepu!
Rasel zaświergotał i jego ubanir znikło zmieniając się w szelki i majty w kolorze Tardis blue. Wskazał różczką na Ir i ten zaminił się wgroźnego wilka!!!!
Artur i River na umówiony znak podnieśli w górę kłódkę i kluczyk do szafy Rasela.
- Tajemnicą i zaklęciem do przybycia cię zachęce! - krzyknęli chórem, ale nic się nie stało.
Do tardis wbiegły nindzę
- Tu wa mamy! teraz możemy was wszystkie razem zniknąć!!
Jacek szybko zareagował wyciaongając ze swojej skarpety flecik i grając na nim. Do taktu melodii przez okno wpłynął koń Rozamundy

i stratował nindże, które zamieniły się w wielkiego ptaka!!!
- To paw kosmosu!! - krzyknął Doktór i urnił łzę wruszenia bo paw był piękny.
Na środku tardis zmaterializowalisię zniknęci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Nie 21:48, 22 Maj 2011    Temat postu:

Nie chcę być sztywna, wtrącać się i w ogóle, ale ja ostatnio miałam naprawdę problem z nadmiarem bohaterów i gdyby ich przez jakiś dłuższy czas nie było byłaby to wielka ulga

Ale Doktór i jego chochla

A z resztą. Mam klawiaturę, mam władze Razz

Całkowicie niespodziewanie paw zamienił się spowrotem w ałtoreczki nindża, a zniknęci zniknęli spowrotem.
- Co to ma być? - powiedziała jedna.
- Chyba mamy jakoś wyższą inkantację -powiedziała druga
- Sugerujesz, że nami też ktoś prubuje sterować? - przestraszyła siętrzecia
- A co, wpadłabyś tu z chęcią unicestwienia wszystkich?
- No nie, nie miałybyśmy wtedy kim pisać.
- Ok. No to spadamy. Trzeba głębiej zbadać ten problem.
Ninże znikły, a cała piątka bochaterów i pias, a raczej wilk zapomieli co się stało.
- No co tak stocicie? - potrzonsną doktor swoją grzywą loków muwiąc do Riler i Arthura, którzy nadal stali z kluczem i kłudką. - Moze raczylibyście sieprzemienić i moglibyśmy wreszcie szukać Amelii.


Ostatnio zmieniony przez Gacie Mishy dnia Nie 22:37, 22 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 9:37, 23 Maj 2011    Temat postu:

Jednak z głębi duszy Doctora trawiły łzy. Z jego pamięci nie jest tak łatwo się wymazać. Nawet ci wszyscy zniknięci w szczelinie na zawsze będą siedzieć w jego głowie. Czuł się bardzo dziwnie, nie mogąc o nich nawet wspominać, przecież inni ich nie pamietali. Nawet nie wiedzieli, ze kiedyś był ktoś taki...
-W tym momencie najważniejsza jest Amelia - powiedziała twardo Riwer. - Bez względu na to, co cię trapi.
Kurcze, jedak co żona, to żona - pomyslał Doktor, patrzac na nią z uznaniem. - Ona to mnie jednak zna.
-Ale my.. nie możemy się przemienić. - powiedział Jacek.
-Ty możesz, Artur nie może - powiedziała Riwer. - Wystarczy, że ściągniesz swoją skarpetkę i podniesiesz w górę mówiąc magiczne zaklęcie i się przemienisz.
-Jakie zaklęcie?...
-'Zapamiętacie ten dzień, jako dzień, w którym omal nie złapaliście kapitana Jacka Harknessa'!
-To właśnie mam powiedzieć?
-Tak.
I to własnie uczynił Jack. Moment, w którym ściągnął swoją skarpetkę był chyba najbardziej emocjonującą chwilą, jaką kiedykolwiek Tardis w sobie nosiła. Wszyscy to odwracali, to zwracali wzrok. Nawet Jack się na moment zachwycił.
-Zapamiętacie ten dzień, jako dzień, w którym omal nie złapaliście kapitana Jacka Harknessa! - krzyknął uniosłszy skarpetkę w górę.
Ze skarpetki spłyneły złocisto brynatne promienie, które pełzły po jego ciele, zostawiając za sobą ubranie - białą koszulę, brunatne spodnie, buty z cholewami, czerwoną hustę z dyndadełkami na głowie a nawet jako-takie dready.
-Wow - powiedział po przemianie. Jestem kapitanem Jackiem!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 14:22, 23 Maj 2011    Temat postu:

Has ha nie no może nasze kolejne opko będzie o przygodach ałtoreczek ninja?

Ałtoreczki leciały na mopie ukraDZONYM PODSTĘPEM doctorowi gdy tu nagle trafił w nei zielony piorun. To Voldemort! Leciał na swojej miotle w krztałcie głowy Rusela!
-Jeszcze tego osła nam brakuj! - zawołał apokemonka i wymazała go jednym skinieniem przydługich paznokci w kolorze TB...
-Nie znikaj go! - zawołała inna
-Czemu?
-No bo jak Rowling będzie teraz zarabiać an życie?
Nie skoncyły tej emocjonujacej rozmowy gdyż udeżyły w drzewo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 14:26, 23 Maj 2011    Temat postu:

Przygody ninja ałtoreczek nie mają sensu bez innych bohaterów.
Mitła w kształcie głowy Rasela
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 14:29, 23 Maj 2011    Temat postu:

heh a oto podkład do mojej tej części opka

http://www.youtube.com/watch?v=4gjMuqYAapk&feature=related
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gacie Mishy
Gacie Mishy



Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 16763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 14/100
Skąd: Farm Planet
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 21:47, 23 Maj 2011    Temat postu:

Kiedy po wielunastu prubach Arhurowi w końcu udało się przemienić (złoty obcisły kitel pielęgniarza z koronkami przy dekoldzie i mankietach, słote buty do kolan i złote surzane spodnie zawodzące głośno przy każdym ruchu) i Riwer także do nich dołączyła (obcisły czerwony gorset z koronkami, obcisłe białe getry i niebieskie buty za kolano) Drużyna była gotowa żeby wyruszyć do akcji. Zordon teleportował ich na miejsce.

- Nie tak Amarello, nie tak. Długie ruchy spokojnie. - Rozamunda kazała Amelji robić wyszywanie, żeby przygotować siedo roli kobiety w ciąży. Amelka miała już dość, ale ie wiedziała jak sięuwolnić. Z koleji Rozamunda zdawał sienie zdawać sobie sprawy,że Riwer zniknęła jużz tej rzeczywistyości przywrócona do ciała przez Rasela.

Nagle przed nimi pojawiłą siewirująca kula złocistego światła a po chwili stali przed nimi wszyscy: Doktór, Riwer, Arthur, Rasel i Jacek w swych super strojach i wilk Ir.
- Wow powiedziała Aleljia patrząc na obcisły struj Arthura.
-A.- powiedziała Rozamunda czując że jej plan się nie uda.
-Hame Hame - powiedział Doctór i wysłał w strone Rozamundy promień sielonego światła, która w ostatniej chwili zdążyła zniknąć.
-Amelijo zabieramuy cię do domu - powiedziała Riwer i podała Amelij renkę. PO sekundzie byli już w dobrej rzeczywistości.
-Wow - powiedziała znowu Amelka. Nie spodziewała sie, że zostanie tak uradowana.

Nagle znikąd pojawiła się banda piszczących kitowców.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pon 22:15, 23 Maj 2011    Temat postu:

-Ja też chcę się przemienić! - powiedziała Amy
-Nie teraz! -Krzyknał Doctor obezwładniając dwóch kitowców złotym promieniem światła.
Riwer przecięła jednego z nich swoim biczem.
-Ale ja chcę wam pomóc - zawodziła rudowłosa. W pewnym momencie strzykawka rzucona w stronę kitowca przez Artura śmignęła jej koło ucha. Amelia krzyknęła i przewróciła się. Kapitan Jack tryskał wesoło trującym rumem.
Rozamunda klasnęła w dłonie, a jej włosy zalśniły pięknym blaskiem. wszystkie sparkle zaczęły wirować wokół niej, a ona sama uniosła się o cal do góry.
A potem opadła, a sparkle wraz znią.
-Co chciałaś przez to osiągnąć? - spytała Amelia podnosząc się z ziemi.
-Chciałam zrobić wrażenie. Nadałam całje walce magicznej atmosfery, nie sądzisz.
-Nie no, jakby nie patrzećtak. Chociaż wiesz, tak naprawde to nikt nie zwracał na to uwagi, wszyscy byli zajęci. W zasadzie gdyby nie to, że leżłam tak blizko, to też bym nie zauwazyła. Tak naprawdę to uważam, ze całe to twoje wystąpienie było kiczowate, choć jakby nie patrzeć, dla ciebie było pewnym urozmaiceniem życia. Swoją drogą, jakby nie patrzeć, musisz mieć nudne życie skoro musisz je sobie ubrawiać latającymi sparklami. Doctor nigdy nie zafundowałby sobie takich byle jakihc świecidełek. Ale życie to radośc, życie to zycie, ty wiesz, czego ci trzeba, prawda? No ale wiesz niepotrzebna była ta pokazówka. Nikt tego nie widział. Cały twój wysiłek poszedł na marne. A nawet zaszkodził naszym walczącym, bo te latające sparkle strasnzie łaskocza w gardle. Masz może jakąs tabletkę na gardło?
Rozamunda przechyliła lekko głowę w lewo. Patrzyła na Amy nieco nieprzytomnie.
-Nie myślałaś kiedyś, żeby zacząć sadziś marchew? - spytała pół elkfa.
-Słucham?
-Marchew. Takie pomarańczowe..
-Wiem, co to jest marchew - powiediała Amy. - Chciałam wiedzieć, co miało znaczyć twoje pytanie.
-Może byśmy się już zbierali, co - powiedział kapitan Jack. - Już dawno skończyliśmy walkę. Nawet nie widziałyście mojego końcowego ataku.
-Wybacz, kimkolwiek jesteś - powiedziała Riwer. - Ale masz pełno szczątków kitowców w pokoju.

Krew napływała jej obficie do mózgu. Wiszenie na suficie i to do tego nieruchomo przez tak długi czas zdecydowanie nie należy do przyjemności. Ale mimo złego samopoczucia wysłała towarzyszkom telepatycznego smsa.
"SA CALKIEM NIEZLI.ATAKI JACKA MEGA.PORADZILI SE ZE WRZYSTKIMI KITOFCAMI"
W odpowiedzi otrzymała "TRZEBA WYSLAC NOWYCH WROGOW. NIE WYBACZE IM TAK LATWO TEJ PROBY UCIECZKI. WRACAJ DO BAZY"
Żółtostrojna ninja zsunęła się powoli po ścianie i niezauważona przemknęła pomiędzy posągami nagich mężczyzn w wejściowej sali Tards Trojańskiej.


Ostatnio zmieniony przez Lost11 dnia Pon 22:18, 23 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 16:36, 24 Maj 2011    Temat postu:

Chwila... kto to kitofcy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 17:45, 24 Maj 2011    Temat postu:

Szarzy szeregowi złole z Power Rangers. Przynajmniej z pierwszych serii.
Są zrobieni z kitu i w zasadzie są nieszkodliwi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 19:05, 24 Maj 2011    Temat postu:

Aaaa.... nie kumam pierwszych serii... No to pisze dalej:

Bohaterowie biegli przez długi korytarz, który z każdym krokiem się wydłużał. Udało im się wreszcie dobiec do drzwi które Dcotor otyworzył Jackiem. Tam w ciemnym pokoju w snopie światła była tyłem kanapa. Brygada staneła ajk wryta. Kanapa odwróciła się, a na niej siedziały ałtoreczkiz tygrysem na kolanach i z cygarami.
-Znowu się spotykamy... - burknęła pokemonka wypuszczajav obłok dymu. Brygada zaczęła się dławić i nic nei widzieli gdy dym opadł okazało sie ze są związani i przykuci łancuchem do krzeseł ustawianiw kułeczku. ałtorewczki stały nad nimi z groźnymi minami
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 12 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin