Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Whomanistyczne opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 7:52, 06 Maj 2014    Temat postu:

pokemonka napisał:

Rozumiem krzyżowanie szyków ale wystarczy ze nadałaś mojej postaci imię :C

No cóż, tak to wygląda jak się pisze w kilka osób, niestety - albo stety.
:hamster_dunno:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 17:12, 06 Maj 2014    Temat postu:

Przeczytałam te pierwsze kawałki, żeby jeszcze pamiętać jak to się zaczęło, a tu patrze: Akcja dzieje się kilka lat później. A to zaś powinno wykluczać Dziewiątego w domu Rose. Oczywiście Samej Rose tam nie było, ale Jackie raczej też tam nie powinno być. Z drugiej strony jeśli Doctor wrócił się do swojego roku, to skąd ten cały nadajnik, skoro to wszystko wydarzy się za kilka lat? Timey-wimey!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Wto 23:13, 06 Maj 2014    Temat postu:

Yyyyynoooo i co z tego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 16:50, 09 Maj 2014    Temat postu:

Przepraszam, że dwa posty pod sobą i przepraszam, że takie to długie. Ale się rozpędziłam
Kiedy dziewczyna wyszła, podszedł do komputera i spojrzał na odczyty.
W zasadzie miała rację. Unieruchomiony, Doctor nie miał szans uciec. Ale nie czuł się wtedy uwięziony. Nie czuł tego szaleństwa, na które zasługiwał.
Pokręcił się chwilę po pomieszczeniu i spojrzał w duże lustro, które zajmowało całą jedną ścianę. Jakby ktoś chciał tu ćwiczyć kroki taneczne.
Uśmiechnął się do swojego odbicia i obrócił lekko na palcach. Tanecznym krokiem wyszedł na korytarz i nucąc, skierował się w stronę magazynu.
Kroki niosły się echem po pustym, ciemnym korytarzu. Nucił coraz głośniej, gubiąc trochę rytm, za to odnajdując czystość myślenia.
Tak, założy mu obrożę. I powie całą prawdę, tak. Żeby poczuł niemoc, żeby postradał zmysły. O tak.
Zamaszystym ruchem otworzył drzwi. Oczy wszystkich psów w zasięgu wzroku zwróciły się w jego stronę. Poczuł się jak przywódca stada.
-Witajcie moi mili. Pewnie zastanawiacie się, po co was tu zebrałem - powiedział i zachichotał. - Jesteście tu, z dala od swojej rodzimej planety, jesteście tu po to, by wraz ze mną położyć kres pewniej długiej, męczącej historii.
Mówiąc, zbliżał się powoli do klatki, w której był Doctor.
W pomieszczeniu było dość ciemno, świeciły się tylko drobne diody pod sufitem. Mimo to widział doskonale sylwetkę zastygłą w geście rozpaczy, twarz wykrzywioną grymasem wściekłości. Zauważył, że obroża cały czas była na szyi więźnia, nie było za to zawieszki.
Ukucnął i włożył rękę przez pręty klatki. Bezskutecznie próbował rozgiąć palce Doctora, po jakimś czasie odpuścił.
Przygryzając wargę, wstał i skierował się w stronę laboratorium.

Rodney od mało nie spadł z krzesła, kiedy jego pracodawca wszedł znienacka do pomieszczenia.
Zdawał się jednak w ogóle nie zwracać uwagi na pracownika. Podszedł do lodówki i wyjął ampułkę, z szafki wziął strzykawkę i igłę. A potem wyszedł, tak po prostu. Bez słowa.
Czarnoskóry mężczyzna trwał przez chwilę w osłupieniu. Po kilku sekundach rozluźnił się i wyjął zza biurkowego kalendarze kawę, którą właśnie kończył.

Kiedy Master znalazł się z powrotem w magazynie, zapalił światło.
Podszedł szybko do klatki Doctora i uklęknął. Z kieszeni marynarki wyjął ampułkę z toksyną i strzykawkę. Przygotował sprzęt, nabrał przezroczystego płynu i powoli wsunął obie ręce przez pręty klatki.
Wkłuł się w przedramię Doctora, celując w mięśnie. Wpuścił trochę płynu i wyciągnął igłę z ciała.
Chwycił strzykawkę w zęby i spróbował ponownie otworzyć dłoń swojego więźnia. Palce nadal były mocno zaciśnięte.
Ponownie wbił igłę i wprowadził toksynę do mięśnia. Całą jaka pozostała w strzykawce.
Odłożył wszystko na podłogę i znów spróbował poluzować uścisk dłoni Doctora. Z dużą trudnością, ale w końcu mu się udało.
Zauważył, że brakuje karabińczyka, ale na szczęście miał przy sobie kawałek drutu, więc szybko udało mu się przymocować zawieszkę do obroży.
Z triumfalnym, jadowitym uśmiechem patrzył na twarz Doctora, która powracała do życia. Bardzo gwałtownie.

Doctor mrugnął i wypuścił resztę powietrza z płuc. Zorientował się nagle, że nie może wziąć oddechu. Ujrzał przed sobą twarz mężczyzny, przed chwilą uśmiechniętego - teraz raczej przerażoną. Chciał coś powiedzieć ale nie mógł.

Master patrzył z niepokojem na swojego więźnia. Nie reagował tak, jak psy i ludzie. Być może ten sposób hibernacji jest niebezpieczny dla Time Lordów?...
Nie mógł pozwolić na to, żeby on umarł w takiej chwili.
-Nie! - krzyknął i uderzył w pręty klatki. - Nie możesz! Nie w chwili mojego triumfu!
Miotając przekleństwami, podbiegł do ściany i wcisnął czerwony przycisk, wywołujący alarm przeciwpożarowy.
Błyskawicznie w sali pojawił się jakiś pracownik i spytał, co się stało.
Na szczęście wszyscy tutaj mieli jakieś wykształcenie medyczne, więc zanim uzyskał odpowiedź, podbiegł do klatki z duszącym się Doctorem.
Sanitariusz spostrzegł buteleczkę z toksyną i uniósł ją na wysokość twarzy, patrząc pytająco na swojego pracodawcę.
-Ratuj go - wrzasnął tamten i zaklął.
Pracownik powiedział coś o krótkofalówki i zaczął otwierać klatkę.
Do magazynu wbiegli dwaj mężczyźni z noszami na kółkach przenieśli na nie Doctora. Sporo wystawał - nosze były przeznaczone dla średniej wielkości psów, nie dla ludzi.
Wszyscy w pośpiechu udali się do sali zabiegowej.

Kiedy wprowadzono nosze, otworzyły się drugie drzwi i do gabinetu wszedł Rodney ze zmarszczonym czołem.
-Botoks- powiedział facet, który pierwszy pojawił się w magazynie. - Trzeba podać antytoksynę.
-On nie jest człowiekiem, Robercie - odparł cicho Murzyn
-Rodey, jeśli go uratujesz, podaruję ci cysternę pierdolonej kawy! - krzyknął Master, krążąc po pomieszczeniu.
-Rob - Rodney zdawał się nie zwracać uwagi na pracodawcę, miotającego gromami z oczu. - Znajdź dokumentację pacjenta.


Ostatnio zmieniony przez Lost11 dnia Pią 18:51, 09 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 17:16, 09 Maj 2014    Temat postu:

Co będzie z Doctorem?
Nareszcie ktoś napisał kolejną część. I do tego taką fajną. Jak przeczytałam o tym Philu, to moja pierwsza myśl: Co Coulson robi w laboratorium? Do tego pracuje dla Mastera?!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 17:17, 09 Maj 2014    Temat postu:

,,Cysternę pierdolonej kawy'' padłam

Cała grupa aż podskoczyła gdy w budynku rozległo się buczenie i zaczęły mrugać czerwone światełka.
- Co to do diabła?! - wrzasnął Brygadier.
- Alarm przeciwpożarowy! - ryknął Czwarty, trochę zbyt głośno nawet jak na przekrzykiwanie syreny. May bez słowa wyciągnęła pistolet i strzeliła do najbliższej diody powodując zwarcie, a tym samym wyłączając alarm. Posypało się szkło i wszyscy zwrócili swój wzrok ku niej.
- Co?
Doktorowie w milczeniu ponownie wysunęli się na prowadzenie.

- Em, Sir... - zagadnął Coulsona Fitz. - Chyba coś mam.
- Co takiego? - zapytał Phil podchodząc do stołu holograficznego, na którym pracował jego podwładny.
- Doktor miał rację. - Chłopak przesunął ręką w powietrzu na co obrazy wyświetlane przez urządzenie odsunęły się odsłaniając trójwymiarową mapę Londynu. - Topografia stolicy się zmieniła, ale jedynie fizycznie. Na mapach i planach nadal jest taka sama. Dlaczego nikt z mieszkańców tego nie zauważył?
- Mnie bardziej ciekawi... - odparł Coulson krzyżując ręce na piersi. - Dlaczego my tego nie zauważyliśmy, do puki nam nie powiedziano.
- Myśli pan że trzeba...
- Trzeba wezwać eksperta od zauważania.
- Czyli?
- No cóż, Fury odciął nam dostęp do linii Mścicieli (ciekawe czemu) wiec posłużymy się miejscowymi superbohaterami.
- A Doktor? Znaczy, Doktorowie?
- Ma swoją robotę przy psach. - to powiedziawszy, Phil wyciągnął służbowy telefon i wykręcił numer. Po chwili się zawahał, rozłączył się, po czym zaczął coś wpisywać na klawiaturze urządzonka.

Coś zabrzęczało w kieszeni ciemnego płaszcza. Jego właściciel sięgnął po komórkę, odczytał wiadomość i szeroko się uśmiechnął.
- John bierz kurtkę! - powiedział, po czym zeskoczył z kanapy i ruszył do drzwi w biegu się ubierając.
Chwilę później dwóch mężczyzn (jeden rozczochrany i drugi nie mający zielonego pojęcia dokąd się udają) opuściło Baker Street.


I ponownie: musiałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 18:50, 09 Maj 2014    Temat postu:

Nessa Tasartir napisał:
Jak przeczytałam o tym Philu, to moja pierwsza myśl: Co Coulson robi w laboratorium? Do tego pracuje dla Mastera?!

Cholera, zapomniałam, że jest już jeden Phil....
Zmienię tamtego nic-nie-znaczącego Phila na jakiegoś Roberta czy kogoś.

O dżuma, Sherlock.
Nie oglądałam Sherlocka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 19:38, 09 Maj 2014    Temat postu:

Sherlock jest genialny. I prawdopodobnie nie będę w stanie opisać jego geniuszu .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 19:42, 09 Maj 2014    Temat postu:

W takim razie zostawcie Benia mnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 21:36, 09 Maj 2014    Temat postu:

To Sherlocka zostawiam wam. Ja tam i tak wolę pisać o Masterze i o tym jaki jest zły, szalony i reszta . Szkoda, że to nie opko. Można by wrzucić zdjęcie Simma.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daleka
Doctor Whomanistyki



Dołączył: 28 Kwi 2014
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/100
Skąd: Skaro
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 22:58, 09 Maj 2014    Temat postu:

A już się zastanawiałam kto tym razem dołączy do grona bohaterów opowiadania
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Sob 9:19, 10 Maj 2014    Temat postu:

Strzeż się, następna może być Mary Sue
Edit:
Eriu, dlaczego zepsułaś spamowanie? Teraz nie mogę pisać jednego postu pod drugim. :hamster_runintears: :hamster_runintears:

Master z niepokojem przyglądał się jak Rodney ratuje Doctora. Jednak już się uspokajał, wszystko wskazywało na to, że uda się go doprowadzić do normalności. No, w pewnym stopniu. Mężczyzna popatrzył na obraz z kamer. Dwóch Doctorów powoli zbliżało się do celu. Kot na przedzie prowadził ich w do celu. Master zaśmiał się. Gdyby tylko oni wiedzieli kim na prawdę jest to zwierze, od razu zastrzeliliby go. Chociaż... Tam jest Doctor, najwyżej by go gdzieś zamknęli.
-Rodney, jak się obudzi, wyślij mi wiadomość.- Master odwrócił się i już chciał wyjść, ale jeszcze dodał.- I nawet nie próbuj dzwonić.- Dodał i wyszedł.

Kot nagle zatrzymał się w dużym pomieszczeniu. Duża sala wyglądała wyjątkowo pięknie i gdyby nie duża szyba zamiast ściany na przeciwko Doctorów, można by uznać, że przeniosło się w czasie.
Kot spojrzał na Brygadier przeszywającym wzrokiem. Dziewiąty przeskanował otoczenie, z odczytów aż ciężko było uwierzyć, że ciągle są na Ziemi. Czwarty patrzył znacząco na kota, a May nie wzruszenie stała czekając na rozwój wydarzeń. Nieprzyjemną ciszę przerwał głos wydobywający się zza szyby. wszyscy zwrócili się w tamą stronę. Stała tam dziewczyna ubrana w białą sukienkę w czarne grochy. Dziewczyna miała przerzucony szal przez szyję.
-W końcu przyszedłeś.- Zwróciła się do Dziewiątego.
-Oczywiście, że przyszedłem. To było do przewidzenia. Bardziej interesujące jest, co to za miejsce?
-Nie podoba ci się barok? Nawet klawesyn?- Zapytała z małą drwiną.
-Skończ już z tym i odpowiedz.- wtrącił się Czwarty. Dziewczyna jakby dopiero teraz go zauważyła, przyjrzała mu się uważnie i zapytała:
-To twoja czwarta regeneracja?
-Dlaczego chcesz to wiedzieć?
-Eh, poddajcie się albo zginiecie.- Dziewczyna przeciągnęła jakąś dźwignię i duże metalowe drzwi zamknęły wyjście. Wszyscy w pomieszczeniu usłyszeli dźwięk zasysanego powietrza. Doctor jak na zawołanie wyciągnął śrubokręt. Na drzwi nie zadziałał. Rozejrzał się szybko po pokoju i spojrzał jednoznacznie na swoją wcześniejszą wersje. Czwarty odezwał się do wszystkich.
-Na mój znak zamknijcie oczy.- Czwarty i Dziewiąty skierowali swoje śrubokręty na dźwignie przy dziewczynie. Dziewczyna zdziwiła się.
-To bez sensu, śrubokręt nie zadziała przez taką szybę.
-Jeden nie, ale dwa...- Powiedział Dziewiąty z uśmiechem na ustach.
-Teraz!- W tym samym momencie krzyknął drugi Doctor.
Brygadier pomimo zamkniętych oczu zobaczył bardzo jasne światło. Gdyby miał teraz otwarte oczy z pewnością by oślepł. Bardzo go dziwiło, że nie było głośno, tylko bardzo bardzo jasno.


Ostatnio zmieniony przez Nessa Tasartir dnia Sob 10:14, 10 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Sob 10:24, 10 Maj 2014    Temat postu:

Nessa Tasartir napisał:
Szkoda, że to nie opko. Można by wrzucić zdjęcie Simma.

Doctor poznałby Mastera, jeśli wyglądałby jak Simm. Założyłam, że teraz to jest jakaś inna regeneracja Mastera, po simmowym. W sumie skoro jesteśmy na Dziewiątym, to simmowy Master byłby nawet logiczny, ale jakoś tak zapomniałam o tym i tak jakoś wyszło.

Czy "Brygadier" można odmieniać, czy nie bardzo?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Sob 10:43, 10 Maj 2014    Temat postu:

Lost11 napisał:
Czy "Brygadier" można odmieniać, czy nie bardzo?

Chyba nie. Bo to chyba się tak pisze, ale czyta się coś jak Brygadija. Więc chyba się nie odmienia, ale niech wypowie się ktoś lepszy z angielskiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Śro 19:15, 14 Maj 2014    Temat postu:

Kiedy oślepiające światło zaczęło zanikać, Brygadier powoli otworzył oczy.
Spojrzał w kierunku szyby i oniemiał z wrażenia.
Kobieta za nią zwijała się na podłodze, zasłaniając głowę rękami. Usta miała otwarte i wykrzywione, jakby krzyczała, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobywał.
Lampy po drugiej stronie szyby migały i sypały iskrami od czasu do czasu, co nadawało niesamowity efekt, zwłaszcza że tamta surowa, "stalowa" część pomieszczenia, ta za szybą, stanowiła zupełne przeciwieństwo barokowej sali.
Jego Doctor podrapał się w głowę i uśmiechnął szeroko.
-Jednak się udało!
Ten drugi z kolei podszedł do miejsca, gdzie szyba stykała się ze ścianą i obejrzał dokładnie kąt pomiędzy nimi, następnie zbadał go śrubokrętem.
Odczyty wskazywały na możliwość otwarcia, ale zawiasy były gdzieś ukryte.
-Pomóż mi, trzeba to szybko otworzyć. Siedzenie w pułapce powoduje u mnie pewien dyskomfort - powiedział do swojej dawnej inkarnacji.
-Odsuńcie się - rzuciła May i wyciągnęła broń.
Wycelowała w szybę, pod kątem prostym.
-Stój, to niebezpieczne! - krzyknął Doctor
Uśmiechnęła się nieznacznie i strzeliła.
Huk ogłuszył ich na dość długą chwilę, ale nie tak długą, jak byłoby to w przypadku zwykłego pistoletu.
Brygadier przyjrzał się dziewczynie z uwagą. Takiej broni jeszcze nie widział, a jako towarzysz Doctora, miał okazję widzieć wiele w swoim życiu.
Pistolet wyglądał na pozór normalnie, ale po chwili można było zauważyć, że jest zrobiony z półprzezroczystego tworzywa. No i huk wystrzału był o wiele słabszy, niż w przypadku zwykłej broni.

May podeszła do szyby, teraz popękanej na całej powierzchni i kopnęła w nią z całej siły.
Kilka odłamków spadło na gruby dywan, tafla spękanego odkształciła się pod wpływem uderzenia, ale dziewczyna musiała kopnąć jeszcze kilka razy, żeby powstał jakiś otwór.
Zaczęła go poszerzać pistoletem, żeby się nie pokaleczyć.
Mężczyźni stali w osłupieniu.
Kot gdzieś zniknął.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 19:01, 16 Maj 2014    Temat postu:

Zastanawia mnie, ile to opowiadanie będzie jeszcze trwało. W końcu zawsze mogą wynikać coraz kolejne wątki, ale z drugiej strony, jeszcze się skończy na następnej stronie . I kiedy wreszcie przestanie mieć sens . Nie mogę się doczekać momentu, jak każda/y będzie chciała uporczywie dać swoje zakończenie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 19:38, 16 Maj 2014    Temat postu:

I wyjdzie jak Władca Pierścieni
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessa Tasartir
Szpieg z Gallifrey



Dołączył: 09 Sie 2013
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Pią 20:24, 16 Maj 2014    Temat postu:

Ten wątek mógłby być tylko początkiem jakiegoś większego spisku, którego nawet Master się nie spodziewa. I wtedy połączą siły, by walczyć z tym czymś i jeszcze niech trafią razem do TARDIS. A Doctor zdecyduje oprowadzić Mastera po niej. Ze szczególnym uwzględnieniem pewnych małych, przytulnych, a zarazem odpowiednich pomieszczeń .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pokemonka
Żonglujący Psychopata



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 3522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/100
Skąd: Gdynia
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Sob 8:05, 17 Maj 2014    Temat postu:

i teraz juz masz pewnosc Nessa, że nikt tka nie zrobi bo by to zepsuło neispodzinkę xP
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost11
Wirujący banan śmierci



Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 2745
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/100
Skąd: prawie Wrocław
Płeć: (Psycho)Fanka

PostWysłany: Sob 9:05, 17 Maj 2014    Temat postu:

Macie pomysł na zakończenie?
Ja w ogóle nie mam pomysłów, po prostu piszę, co mi się na bieżąco wymyśli.
W ogóle chyba za wcześnie jeszcze na zakończenie, nie?......
Nieswojo się czuję, pisząc całkiem poważnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Whomanistyka stosowana Strona Główna -> Krotochwile Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin